tag:blogger.com,1999:blog-20553790984068538822024-02-20T18:35:14.326+01:00Dziennik wewnętrznej podróżyMariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.comBlogger298125tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-84633779746006161412020-03-07T16:16:00.003+01:002020-03-07T16:25:24.319+01:00Nie umiem się odnaleźć<div style="text-align: justify;">
Czasami żałuję, że kilka lat temu nie znalazłem na tyle odwagi, aby ... wyskoczyć z okna. Od tamtego czasu minęło 7-8 lat. Od kiedy wyszedłem z seminarium minęło 13 lat. I nadal sobie nie umiem poradzić i odnależć w tym świecie.A wystarczyło wyjść na godzinę, żeby w kilku sklepach zrobić zakupy i przejechać się rowerem po mieście. Wracałem do mieszkania przygnębiony i zrezygnowany. Wciąż żyję w strachu i stresie. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie umiem rozpoczynać rozmów, nie umiem odnaleźć się w dużym zbiorowisku ludzi. Nie umiem..... </div>
<div style="text-align: justify;">
Odechciewa mi się wszystkiego. Popołudnie będzie zmarnowanym czasem, który spędzę przed komputerem bezmyślnie przerzucając strony FB. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-20426012054623408662019-09-26T18:22:00.000+02:002019-09-26T18:22:52.708+02:00Pustka, okropna...<div style="text-align: justify;">
Aż byłem ciekaw, kiedy ostatni raz tutaj zaglądałem. Pół roku temu - ostatni wpis. </div>
<div style="text-align: justify;">
Od kilku dni mam pogorszony nastrój. Drażni mnie obecność ludzi. Najlepiej jest, kiedy ich nie mam wokół. Popołudniami jeżdżę do lasu, pobyć sam. Dziś też spędziłem w nim ponad trzy godziny. Padało. Mam całe przemoczone buty. Posiedziałem nad stawem. Patrzyłem gdzieś w dal. Nie chciałem już wracać. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-33620375393214047992019-03-12T02:17:00.003+01:002019-03-12T02:17:45.977+01:00Nowa wystawa tuż, tuż.<div style="text-align: justify;">
Przed chwilą minęła godz. 2.00 w nocy. Skończyłem rysować szkice do kolejnej wystawy. Chyba 10 ich zrobiłem. formatu A3.<br />
<br />
Wystawa odbywać się będzie w Łodzi w jednej z kawiarni, gdzie od ponad 1,5 roku wiszą moje prace. Napisałem tam wczoraj, że przyjadę odebrać bo potrzebuj e prace na kolejna wystawę. I dostałem propozycję, żebym przywiózł coś nowego. Wysłałem kilka propozycji i padło na akty. Wielkie zaskoczenie. Ucieszyłem się bardzo. Policzyłem gdzie, ile i jakie duże mam antyramy wolne. Poszukałem prace. Niestety dużych mam znacznie więcej prac, ale brak oprawy, wiec zostanę przy małym formacie - antyramy już wiszą w kawiarni, tylko wymienię prace. A znów małych prac mam niewiele, a te, które mam nie wszystkie mi odpowiadają. No cóż. Trzeba namalować nowe. Dam radę. Mam na to 1,5 dnia. No teraz to już jedne. Zrobiłem 9 szkiców. Z rana będę rysował, co się da oprawię, resztę oprawię na miejscu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zrobiłem informacje w internecie, żeby ludzie wiedzieli o wystawie. Zastanawiałem się też nad spotkaniem, ale tymczasowo odpuściłem. Prace trochę powiszą, a za kilka tygodni znów będę w Ł, wiec może wtedy się coś zorganizuje. Przejrzałem setki zdjęć, i wybrałem kilka modeli. Była chyba 23 jak zacząłem rysować. Najtrudniejsze było ustalenie koncepcji, ale... zrobiłem jedną, drugą prace i zaczęło wciągać. <br />
<br />
Ale... szaleństwa nie koniec. jak wszystko narysowałem, odgrzałem sobie obiad bo... przez cały dzień chyba zapomniałem, że trzeba jeść. A teraz spać mi się odechciało, więc można pojeść. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-29675025948035915872019-03-07T14:26:00.000+01:002019-03-07T14:26:52.120+01:00Gdybym umiał uwierzyć<div style="text-align: justify;">
Kolejny dzień zbieram się, żeby to napisać.<br />
<br />
Po prawie 1,5 miesięcznym pobycie opuściłem szpital. To był wtorek. Wyszedłem stamtąd z niesmakiem. A niesmak pozostał po akcji jednej z terapeutek (M). Chodzi o pożegnanie - taka niepisana tradycja oddziałowa. Znacznie wcześniej, kiedy podjąłem decyzję o odejściu, poprosiłem, żeby takiego czegoś nie było. N. wiedziała dlaczego tego nie chcę.<br />
Poniedziałek był smutnym dniem. N. zawołała mnie na krótką rozmowę. Bałem się. To była odpowiedź na moje 8 stron zapisanej "pracy domowej" - mojego powodu odejścia. Była bardzo urzędnicza. Wszystko zmieniło się o 180 stopni. Mogłem się spodziewać, że tak się to zakończy. Później spotkanie z lekarzem - powiedział, że pora odejść. Na wtorek miał być gotowy wypis. Zgodziłem się, że przyjdę na cały dzień. Wtorkowe zebranie społeczności wszystko popsuło. Szczególnie mój całkiem dobry nastrój. I padło to jedno zdanie z ust M. - że dziś odchodzi (...). Potwierdziłem. A ona dalej. Nie miałem nic do powiedzenia. Kiedy ktoś z uczestników zaczął mówić coś o mnie - wyszedłem z sali. Już nie wytrzymałem. Chodziłem długo po korytarzu. Byłem wściekły. Nie wiem jak się zakończyła cała sytuacja. <br />
Po wyjściu N. przechodziła obok do swojego gabinetu. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła. To było miłe. Nie znikła moja złość, bo przeszedłem obojętnie, ale zapamiętałem ten obraz jako jedyny pozytywny element tego dnia. Miała piękny uśmiech. A w tej jeansowej koszuli wyglądała jeszcze ładniej.<br />
Przemęczyłem się jeszcze na ostatnich zajęciach - nic nie robiłem i z okropnym nastrojem opuściłem szpital. Nie chciałem z nikim rozmawiać i do nikogo się odzywać. Straciłem resztki zaufania do personelu. Prosiłem. Niestety, nie uszanowano mojej prośby. Być może, gdyby dyżur miała N. nie zrobiłaby tego świństwa.<br />
<br />
Do mieszkania wróciłem pieszo. Zabrałem rower i pojechałem do lasu. Odreagować. Poukładać myśli. Później jeszcze kilka razy wracałem pamięcią do tego momentu i zastanawiałem się dlaczego ten uśmiech. Nie znalazłem odpowiedzi i nie znajduję. Może lepiej nic się nie doszukiwać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Zniknąłem z FB. Zawiesiłem swoje strony. Potrzebuję ciszy i spokoju. <br />
Gdyby moi znajomi bardziej wierzyli w moje możliwości, być może łatwiej by mi było samemu w nie uwierzyć. Niestety, jest wręcz odwrotnie. Zostałem sam. Bez wsparcia. Muszę sobie z tym jakoś poradzić. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Miałem sen. Tuż przed nowiem księżyca. Siedziałem na krześle. Ona stała za mną w czerwonym swetrze. Dotykała mojej lewej ręki. Trochę się bałem odwzajemnić ten gest, bo przecież inni patrzą, ale.... zrobiłem to. Było przyjemnie. <br />
<br />
<br />
<br />
</div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-22566242757201634272019-03-06T16:44:00.000+01:002019-03-06T16:44:08.228+01:00Zasnął na zawsze<div style="text-align: justify;">
W nocy, z poniedziałku na wtorek, zasnął na zawsze. Poszukałem drewnianej skrzynki, dociąłem z płyty wieko. Powinien mieć porządny pochówek. A nie w jakimś pudełku. Pochowałem go w lesie, w miejscu, gdzie często chodzę na spacery. Najtrudniejszy momentem było włożenie do dołu i zakopanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem pojechałem odprawić rytuał przejścia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero teraz, na drugi dzień jest gorzej. Wróciłem z lasu do pustego mieszkania. Nie wybiegł do drzwi jak zawsze. Zrobiło się okropnie pusto. Wracają wspomnienia. Patrzę na puste miejsca, gdzie spał, leżał, bawił się. Mam z nim pełno zdjęć. Był ze mną 17 lat. Kiedy przynosiłem patyki z l;asu, zawsze był pierwszy, żeby obwąchać. Dziś przyniosłem bazie. Stoją takie samotne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cały dzień leci muzyka.Siedzę a łzy same lecą. Została pustka. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-62413301426177632842019-03-04T11:34:00.000+01:002019-03-04T11:34:27.075+01:00Bezradnie patrzę jak odchodzi<div style="text-align: justify;">
Patrzę jak mój kot odchodzi. Od ponad tygodnia nic nie je. Ucieka. Chowa się. Śpi. Jest bardzo słaby. Siadam przy nim i głaszczę. A z oczu, kropla po kropli lecą łzy. Bezradność. Nic nie mogę zrobić. Pozostaje czas. Wiele wspomnień. I smutek. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-83481606064998412242019-03-02T13:52:00.001+01:002019-03-02T13:52:27.047+01:00Świnia, nie sąsiad<div style="text-align: justify;">
Szósty raz ktoś przebija mi dętkę w rowerze. żeby to jeszcze było na dworze, jechałem, szkło - ok. Ale rower stał w piwnicy z innymi rowerami sąsiadów. Klucze mają tylko właściciele rowerów. Dwa dni temu wstawiłem tam rower i dziś wyprowadzam z przebitą dętka. No ileż można. I nie zrobił tego nikt obcy tylko i któryś z sąsiadów. Mało tego, za każdym razem tylko mój rower jest przebity. No co za świnia, nie sąsiad. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-57974199094209883212019-02-19T14:45:00.000+01:002019-02-19T14:45:07.247+01:00Mały kroczek<div style="text-align: justify;">
Kosztowało mnie to bardzo dużo energii. Na dłuższej przerwie znów mętlik w głowie. I ciągle jedne słowa: idź, idź, idź. A ja co? Nie dam rady. Nabrałem dwa głębokie oddechy i poszedłem. Zapukałem do drzwi, otworzyłem i wydusiłem z siebie jedno zdanie: czy mogę panią prosić na chwilę. Okropny stres. Wyszliśmy na korytarz. Chciałem tylko żebyśmy w wolnym dla niej czasie porozmawiali z 10 min. Ona chciała od razu. To miłe. Nie zabrałem kartek z zeszytu, wiec ten [punkt nie przeszedł. Zrobiłem mały kroczek. teraz już było nieco łatwiej. Powiedziałem, że odchodzę. Ale zapierałem się, że nie powiem dlaczego, choć znam powód - i o tym powiedziałem. Zasmuciłem ją tą wiadomością. To było widać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy szedłem z obiadem. siedziała w swoim gabinecie. Miała uchylone drzwi. Spojrzałem na nią. Była smutna. Zrobiło mi się przykro. Teraz, kiedy było nieco łatwiej, mógłbym jej te kartki dać. Nawet naszykowałem. Odnosząc talerze, było zamknięte. Zrezygnowałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając
do mieszkania myślałem nad tym. Czułem się niedobrze, że nie
powiedziałem. Nie chcę tego tak zostawić. Jutro poproszę kogoś, żeby mi
pomógł. Sam tego nie zrobię. Za bardzo się boję a ona jest taka mmmm.
Dziś miała znów tą jeansowa koszulę. Wyglądała w niej pięknie. Miała włosy związane w kucyk. I znów te piękne oczy. Brakowało
jeszcze tylko uśmiechu. No, ale z czego tu się cieszyć, kiedy dostaje się takie wiadomości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-4153837230720900672019-02-18T14:07:00.003+01:002019-02-18T14:07:26.632+01:00Wściekły<div style="text-align: justify;">
Jestem wściekły. Mam już dość tego miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie spróbowałem. Nie zrobiłem nic. A miałem tyle okazji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Strach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie widzę już sensu, żeby tam dłużej chodzić. Jest coraz gorzej. Jestem smutny, zamknięty w sobie, nie nie rozmawiam, nic mnie nie cieszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałbym wrócić do stanu choćby sprzed zanim tam poszedłem. Teraz to już nie widzę sensu żeby cokolwiek się zmieniło. żebym cokolwiek nowego się nauczył. Musze sobie poradzić inaczej. Sam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze kilka dni i chcę odejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez zaczynania tematu.Trudno. Moja strata. Nie mam tytle odwagi, żeby zrobić ten jeden krok. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak będzie najlepiej. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-25801746166219634542019-02-17T19:56:00.002+01:002019-02-17T19:56:52.691+01:00Zgubiłem jeden dzień<div style="text-align: justify;">
Było piękne, różowe niebo kiedy zachodziło słonce. Dosyć późno wybrałem si na przejażdżkę do lasu. Czarne, wysokie drzewa z tym kolorowym niebem - zrobiłem kilka zdjęć. Dojechałem do pierwszego stawu w lesie. Zrobiło się ciemnawo. Jeszcze tylko kilka spojrzeń na księżyc. Niebawem pełnia. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Sobotnie popołudnie spędziłem w lesie. Nie do końca byłem przekonany czy jechać, czy też nie. A może jechać tylko tak na chwilę. Albo się przejść na spacer. Jednak zabrałem cały sprzęt magiczny, aparat, rower i pojechałem czarować. Wybrałem sobie miejsce, gdzie nikt nie przychodzi. A przynajmniej zimą tam kogokolwiek spotkać, bo staw zamarznięty. Czasami latem tam widywałem kogoś, ale to bardzo sporadycznie. Rozstawiłem wszystko i oddałem się magii. Świeciło pięknie słońce. Było ciepło. Na moim lewym nadgarstku pojawił się czerwony sznurek. Dla odwagi, dobrej energii i miłości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Paliło się niewielkie ognisko. A ja z aparatem w ręce robiłem sobie zdjęcia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczął dzwonić budzik. Znak, żeby wracać. Zupę zjadłem w barze. Do fundacji nie zdążyłem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Popołudniu odwiedziny znajomej. Obejrzeliśmy dwa filmy. Obejrzeliśmy? Ja myślami byłem gdzieś daleko. Wciąż myśląc co zrobię w poniedziałek, co powiedzieć, co napisać. jak nabrać odwagi. A później jeszcze długo leciała relaksacyjna muzyka.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Niedziela była jeszcze bardziej pokręcona. Myślami jestem gdzieś daleko. Rozkojarzony. Zamyślony. Zabrałem się za sprzątanie w szafie. Później pranie. Jak je wstawiłem, to o nim zapomniałem. Znów coś źle poustawiałem i się prało i prało. Dobrze, ze koszulę wyprałem w rękach,. to było szybciej. W tym czasie wstawiłem też do odgrzania obiad. usiadłem do komputera i.... zapominam, ze tam w kuchni coś się gotuje. Jeszcze udało się uratować. Pranie powieszone na balkonie. W tym czasie wyszedł kot. Zapomniałem o nim i zamknąłem. Dopiero jak coś poszedłem szukać, patrzę - o siedzi na fortelu i śpi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Popołudniu wziąłem rower i pojechałem do lasu. Był taki moment niedaleko cmentarza, coś mi nie pasowało. Dlaczego te samochody jadą w moją stronę. Chyba jechałem pod prąd. Musiałem nie zauważyć znaku. W lesie obrałem sobie dłuższą trasę i chyba jeździłem w kółko, bo kilka razy byłem w tym samym miejscu. Eh... </div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem usiadłem do komputera, włączyłem muzykę i... zacząłem planować co będę robił w niedzielę. Rozmarzyłem się. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I z tego planowania wymyśliłem, że przecież jutro jest poniedziałek. Gdzieś mi zniknął jeden dzień. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudny weekend. Rozkojarzony. Pełno myśli. W głowie wiele obrazów. Jej obrazów. Różne sytuacje. Wracają wspomnienia. A do tego nawracające mocne bicie serca. Różne skrajności. Może to gra, może zabawa, a może tak już jest. Nie mogę o niej przestać myśleć. Próbuję cokolwiek robić ale myślami jestem gdzieś indziej. I ten okropny strach, żeby jej to powiedzieć. Próbuję przypomnieć sobie czy kiedykolwiek wcześniej byłem w takim stanie. I nie znajduję takiej sytuacji. Teraz już wiem co to motyle w brzuchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-83439456604769570222019-02-15T22:28:00.000+01:002019-02-17T12:08:19.185+01:00Jak to się stało...<div style="text-align: justify;">
Drżenie rąk, przyspieszone bicie serca, problemy z koncentracją, kłopoty ze snem, brak apetytu i... motyle w brzuchu. I chyba wszystko jasne. Z rana czekałem na autobus do szpitala na zajęcia. Okropnie się bałem tam jechać. najgorsze było bicie serca. chciało mi wyskoczyć. I te trzęsące ręce. A później zobaczyłem ją. W długim szarym swetrze. Eh... Czekałem, aż zawoła mnie na rozmowę. Bałem się jeszcze bardziej. Zaprosiła do gabinetu. I znów ten cudowny dyskretny uśmiech. Miałem wszystko napisane, co chciałem powiedzieć. A raczej te kartki miały być wstępem, ale... ze strachu ich nie dałem. Siedziała za biurkiem. W szarej podkoszulce z jednym odciętym rękawem. Spięte włosy. Szyję zakrywał jedwabny szal, który co jakiś czas poprawiała. Tym razem nie miała żadnego pierścionka na palcach. Tylko malutkie kolczyki w uszach. I ta odkryta ręka aż do ramienia. Przekładała z reki do ręki bransoletkę.
Już się tak nie bałem. Czas tak szybko leciał. Nie miałem odwagi żeby dać ta kartkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu, po rozmowie z nią coś pękło. Wyszedłem ze szpitala w okropnym stanie. Pełno kotłujących się myśli. Długi, kilkugodzinny spacer. Mętlik w głowie.Wyglądała fantastycznie w tej jeansowej koszuli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakochałem się. Tylko jak jej to powiedzieć kiedy ogarnia mnie strach. Napisałem. i.... nie miałem odwagi dać tej kartki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ma piękne oczy. Chyba brązowe. A do tego tak sympatycznie się uśmiecha. Jest miła i wrażliwa. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawia. A jeszcze lepiej na nią patrzy. Czasem kradnę spojrzenia, kiedy siedzimy na społeczności. Gorzej jak siada za filarem, wtedy muszę się trochę nagimnastykować.</div>
<div style="text-align: justify;">
A najtrudniejsze w tej relacji jest to, ze jest moim psychologiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po powrocie dużo czytam, przeglądam fora. Nie chcę jej zaszkodzić. Więc odejście jest najbezpieczniejsze. Odejście ze szpitala. Póki co zostaję. Będę z bijącym sercem jeździł. Aż znajdę tyle odwagi, żeby jej to powiedzieć.
Chyba wiadomo jaką bym chciał odpowiedź. Mam nadzieję, że taka będzie - tzn. dobra.
</div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-1879121214657548862019-01-22T21:02:00.000+01:002019-01-22T21:02:04.457+01:00Dobre popołudnie<div style="text-align: justify;">
Kolejny dzień terapii. I znów irytacja, i znów kolejne zadanie, którego nie potrafiłem wykonać, i znów zwątpienie. Znalezienie 10 dobrych rzeczy, które wydarzyły się poprzedniego dnia nie były prostym zadaniem. Znalazłem dwa. Pozostałe to albo rutyna, obowiązek, obojętność. Nie umiałem nic więcej znaleźć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Drugie zadanie było ciekawsze. I nieco poprawiło moje nastawienie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Popołudnie było znacznie lepsze. Nie miałem żadnych planów. Zadzwonił kolega tuz przed przyjazdem mzk-i. Za 10 min będzie po mnie, mam czekać. Zaprosił mnie na obiad. No.... pojadłem jak za dwóch. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny udany punkt dnia to sesja tarota. Znacznie dłuższa niż obiad. Odkrywanie, rozwiązywanie, podpowiadanie kierunku działania to jest to. Intuicja i obraz. Coś fantastycznego. Mimo długiej przerwy z kartami, nie zapomniałem. To były trafne obrazy do problemu klienta. </div>
<div style="text-align: justify;">
A po sesji, znów brak planów. Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałem. szukałem, przeglądałem strony w internecie, może muzyka, może opera, może czardasze? I znalazłem - transmisję z pierwszej w tym roku aukcji młodej sztuki Desa Unicum. Oglądam prawie każde aukcje. Nie zapisuję i nie pamiętam kiedy są, ale zazwyczaj udaje mi się trafić na live`a. I tym razem też tak było. </div>
<div style="text-align: justify;">
A na koniec live Białej Wiedźmy o... mapie marzeń. (wrocławskiej czarownicy, którą czytuję na jej blogu) (<a href="https://www.facebook.com/bialawiedzma/videos/245993996291634">https://www.facebook.com/bialawiedzma/videos/245993996291634</a>/). Też trafiłem na niego "przypadkiem". I już zostałem do końca. To jeden z trzech zaplanowanych live`ów. Dziś było o strachu. I na koniec wspaniałe słowa: "jesteś tu po to by czuć się dobrze sam i móc tym promieniować na zewnętrze a nasz świat naprawdę potrzebuje uśmiechu, zakochania, odwagi i bycia przykładem, ze można, że się da. </div>
<br />Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-70494403075613781262019-01-16T21:08:00.004+01:002019-01-16T21:08:48.026+01:00Zaczynam nowy etap<div style="text-align: justify;">
Nie sądziłem, ze minie prawie 1,5 roku od mojego ostatniego wpisu tutaj. Miałem kilka motywów, żeby coś napisać, ale ostatecznie nie udawało się. Liczyłem, ze wraz z nowym rokiem zacznę codziennie zapisywać kolejne karty. też się nie udało. Słaba motywacja. Dziś też mi się nie chciało. Jednak pomyślałem, ze jeśli czegoś nie zrobię to znów odpuszczę i minie kilka miesięcy zanim tutaj wrócę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś zacząłem terapię na dziennym oddziale psychiatrycznym. Chyba sama ciekawość mnie tam zaprowadziła niż jakieś poważne problemy. Jeśli mogę skorzystać z pomocy to spróbuje. Choć nie wiem czy to jest dobry pomysł. Siedziałem w poczekalni na białych krzesłach i czekałem na lekarza. Odbył się wywiad i przyjęto mnie na oddział. Pokazano co i jak. Jest nas 20 osób, w większości w podobnym wieku. Już przy pierwszych zajęciach zauważyłem, ze ogarnia mnie stres kiedy mam coś powiedzieć, kiedy przychodzi na mnie kolej. Podobały mi się zajęcia plastyczne. Robiliśmy pocztówki. Najtrudniejsze było wymyślenie obrazu na zadany temat. Przez 6 godzin poznawałem. Nie wiem jak długo tam będę , ale jest plus - wyszedłem z domu, nie włączyłem komputera, i odpoczęłam. A czasu wolnego tam było sporo. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szybki powrót, po drodze wizyta w Urzędzie Pracy, i kolejny wyjazd. Od jakiegoś czasu prowadzę korepetycje z matematyki, fizyki i chemii. Dziś było luźniej. Ale trzy godziny jak zawsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec jeszcze niespodziewana wizyta na parafii, a raczej telefonik, żebym przyszedł coś pomóc. O ile po całym dniu chodzenia, jeżdżenia - bo to dwa różne końce miasta - byłem zmęczony, to wracając z parafii zmęczenie minęło. Raczej pojawił się dobry nastrój, ze mogłem pomóc, że byłem potrzebny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jutro kolejny wyjazd do szpitala. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-5561153767870560082017-09-17T14:35:00.001+02:002017-09-17T14:35:30.783+02:00Jej oczy<div style="text-align: justify;">
Niedzielne, wczesne popołudnie. Pojechałem na obiad do szkolnej stołówki. Wchodząc już zauważyłem ją przy kasie. Wiedziałem, że dziś o tej porze będzie ona. Kiedy podszedłem płacić, zapatrzyłem się na jej oczy i... zapomniałem co mam powiedzieć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-70646656902263342732017-08-24T17:09:00.002+02:002017-08-24T17:23:02.765+02:00Krok dzieli od... najgorszego<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Obudziłem się o 5.38 i
pierwsze co zrobiłem to włączyłem komputer i FB. Uciekłem od razu w świat
wirtualny. I tak minęły kolejne trzy, prawie cztery godziny. Wstałem wpół do
dziesiątej. Za pół godziny wsiadłem na rower i wyjechałem do lasu. Tam
najlepiej się czuję. Wśród drzew, zieleni i ciszy. Pierwszy raz zabrałem ze
sobą laptopa, żeby od razu przelewać na „papier” kotłujące się we mnie myśli.
Tam najlepiej mi zebrać myśli. Zawsze układałem sobie jakieś myśli w głowie a
po powrocie miałem je zapisać ale nigdy do tego nie dochodziło. Zawsze mijała
chęć i motywacja.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Minęła 10.00 jak zajechałem
na miejsce. W lesie dość mokro. Obok staw i pozostałość po ognisku. Siadam na
przewróconej brzozie i zaczynam pisać. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie radzę sobie po
powrocie z Wrocławia. Spędziłem tam prawie miesiąc czasu. Większość dni siedziałem
na rynek i malowałem. Przez pierwsze dwa albo trzy dni, siadałem wieczorem do
bloga i pisałem relacje, dla własnej pamięci. Ale później i o tym zapomniałem. Korzystałem
z uroków miasta, spotkań, wystaw, rozmów z ludźmi. Korzystałem z wolności –
samotnego mieszkania, gdzie nikt nie mówił mi co mam robić, co jeść i w co się
ubrać; co wypada a co nie, korzystałem z wolności wyboru i wolności otoczenia,
bez zwracania uwagi na to, co inni sobie pomyślą, bo ich to niewiele
obchodziło. Byłem obcy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dziś mija tydzień jak
wyjechałem z Wrocławia i przyjechałem do Bełchatowa. Zaraz po wejściu do
mieszkania (dom zostawiłem na ulicy we Wrocławiu), włączyłem komputer i
uciekłem w świat wirtualny. To miasto jest strasznie demotywujące. Beton, moher
i cenzura – to hasła, którymi mógłbym je określić. Pewnie dołożyłbym jeszcze
nepotyzm, układy, załatwianie wszystkiego po znajomości. Miasto, które po godz.
17.00 wymiera, wyludnia się, ostaje puste i świeci wszechobecnym betonem (ok,
kostką i płytami granitowymi). </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Napisałem na fb, że w
takim betonie to tylko się zabić. Drugiego dnia – coś o samobójstwie a
trzeciego – o śmierci. Jednozdaniowe hasła. Nikt nie reagował. Pewnie większość
już jest przyzwyczajona, że wypisuję głupoty, więc lepiej to przemilczeć. Tylko
jedna osoba podjęła dyskusję. Później dołączyła druga osoba. „Donieśli” na mnie
do psychologa. Wieczorem dostałem telefon – co się ze mną dzieje. Udałem, że
wszystko w porządku. Wczoraj miałem się spotkać, ale już nie pamiętam kto do
kogo miał zadzwonić i spotkanie się nie odbyło. Od czterech dni nie zamieszczam
żadnych wpisów na fb, ukryłem soją widoczność. Nikt nie reaguje. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Początkowo
potraktowałem te wpisy, a przynajmniej ten pierwszy bardziej jako żart. Ale… z
czasem jak zacząłem się nad nimi zastanawiać to raczej nie były dla żartu. Jest
w nich wiele prawdy. Otaczająca rzeczywistość blokowiska, brak ludzi i
wsparcia, wymarłe życie kulturalne działa na mnie destrukcyjnie. Nudę zabijam
całodziennym siedzeniem na fb, czasem sprawdzę pocztę. Znajomi przestali
odpisywać na wiadomości. Zaczynam wegetować. Samotność na wielu poziomach
zaczyna być okropna. Pewnie mam jeszcze resztki nadziei, że może się coś
zmienić. Tylko brak cierpliwości – o dziwo, tej mam aż nadto, kiedy maluję
tuszem po japońsku. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pięć lat. I znów jestem
w punkcie wyjścia. Może nie jest to stan jakiś beznadziejny, że w desperacji
chcę rzucić się z bloku – dziś mniej się boję, ale jednak jest jeszcze strach i
niepewność, czy oby na pewno. Ale jestem w punkcie – nie wiem co dalej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wierząc numerologii to
mój pierwszy rok numerologiczny w który wkroczyłem we wrzeniu ub., roku
powinien przynieść nowe pomysły i nowe możliwości. A tu rok się prawie kończy a
ja zostaję z pustką. Miałem pomysł na stworzenie grupy zainteresowanych
ezoteryką, ale okazał się niewypałem. Dwa razy nikt nie przyszedł na spotkanie.
Mimo iż zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Odpuściłem sobie. W tym mieście
jakikolwiek pomysł jest nie do zrealizowania. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dwie godziny nie wiem
kiedy zleciały a tu jeszcze tyle myśli do zapisania zostało. Wracam, bo
zmarzłem. Muszę dokończyć to jak zajadę. Muszę !</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To było do
przewodzenia. Niebawem minie godz. 17.00. Przesiedziałem ten czas na fb i nic
nowego nie dopisałem.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pozostaje następny
wyjazd do lasu, żeby dokończyć pisanie. </span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]-->Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-42825561634765460052017-07-25T10:29:00.000+02:002017-07-25T10:29:20.683+02:00Wrocław - dzień 3<div style="text-align: justify;">
Z porannego spotkania z Gosią nic nie wyszło - nie wyrobiła się w czasie. Szkoda. Zamiast porannego wyjścia, przesiedziałem przed komputerem, To straszne. Dziś zimno, po wczorajszej długiej ulewie. Padało i padało - pewnie całą noc. Wychodząc na zakupy kurtka byłą potrzebna. W planach Muzeum Narodowe Pawilon Czterech Kopuł na Pergoli. Dziś wstęp wolny. Przejdę się zobaczyć sztukę współczesną. Przy okazji obejdę ogród japoński dookoła a w drodze powrotnej może znajdę jakieś zioła, kwiatki. </div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-63867032520413408362017-07-24T23:23:00.000+02:002017-07-25T10:24:06.563+02:00Wrocław - dzień 2<div style="text-align: justify;">
Z samego rana udałem się na Ostrów Tumski zobaczyć miejsce, gdzie mógłbym przyjść pomalować. Okazało się, że to, gdzie zazwyczaj siadam - przed nim ustawiono wystawę. Wracając minąłem dwie dziewczyny z teczkami rysunkowymi. Pewnie będą gdzieś malowały, może są na plenerze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poszedłem do Galerii Małgosia w rynku, gdzie nadal wisi moja wystawa, aby dowiedzieć się kiedy przyjść po prace. Miałem być krótko, tylko zapytać i tak zeszło prawie 30 min na rozmowę. W piątek będę ją zdejmował. Okrążyłem też rynek, patrząc gdzie mógłbym przysiąść do rysowania. Moje stałe miejsce brałem pod uwagę. Jednak pogoda nie zapowiadała, że dziś coś namaluję. Na popołudnie i tak miałem inne plany. Jeszcze tylko zakup biletów na tramwaj i wracam. Ale przypomniałem sobie o tych dziewczynach z teczką. Pomyślałem, ze jest niedaleko, wiec może je znajdę i popatrzę co rysują. Wróciłem a Ostrów. Siedziały niedaleko Kościoła św. Krzyża. A ponieważ był on otwarty, zajrzałem na wystawę. Tak, w nim są całoroczne wystawy wrocławskich artystów. Tym razem tematem przewodnim była postać św. Jadwigi. W kościele grał ktoś na organach, wiec chwilę posiedziałem przysłuchując się koncertowi. No a później podszedłem popatrzeć jak powstają plenerowe dzieła. I tak jak się zatrzymałem to ponad godzinę przegadaliśmy. Czas mnie nieco gonił, budzik przypominał o kolejnym zaplanowanym spotkaniu ale jeszcze 5 min. Na szczęście zaczęło kropić, i zbierało się na duży deszcz, wiec rozeszliśmy się w swoją stronę. Kolejne spotkanie miałem umówione z Gosią koleżanką, którą poznałem w ub roku, kiedy to poszliśmy na spacer na cmentarz żydowski. Dostałem od niej sms-a, żeby zmienić lokalizację naszego spotkania bo deszcz i spacer w [parku to nie najlepsze połączenie. Ok. Bilety przydadzą się n inną okazję. Jeszcze tylko szybko obiad w Hali Targowej i przed jej wejściem spotkaliśmy się. Poszliśmy na herbatę do herbaciarni w hali. Miło było znów zobaczyć Gosię. Trochę mało rozmowna, ale tym razem już mniej nieśmiałą i więcej się uśmiechała niż rok temu. po prawie 2 godz. rozeszliśmy się, ale mamy spotkać się jutro z rana - mam ją oprowadzić po mojej wystawie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Było jeszcze trochę czasu, wiec zdążyłem na spotkanie o Adamie Chmielowskim. Akurat postać mi dobrze znana, wielu nowości się nie dowiedziałem, raczej sam w dyskusji wiele opowiedziałem, ale mimo wszystko późne popołudnie nie było stracone. Szkoda tylko, ze słuchacze nie dopisali i byłem sam jeden na spotkaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-63822831026405038012017-07-06T20:50:00.000+02:002017-07-06T20:50:01.449+02:00Patrzę ze smutkiem w oknoW poniedziałek miałem zacząć malować kolejną pracę na zamówienie. Zrobiłem szkic i.... czeka. Nie chce mi się do niej zabierać. Już nie wspominam o dwóch innych, które też czekają na namalowanie.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Od samego rana miałem nie najlepszy humor. A wręcz bardzo czarny i przygnębiający. Po głowie chodziły mi jedynie czarne myśli; śmierć, koniec, bezsens, strata czasu. Najłatwiej byłoby odejść. Malowanie nie wchodziło w grę, bo więcej byłoby szkód niż pożytku. Kontynuowałem montowanie niewielkich półeczek z wykorzystaniem wiszących metalowych kwietników. Na nich pojawiły się moje magiczne akcesoria. A tych mam coraz więcej: kielichy, kociołki, świece, kości, muszle. Po dwóch tygodniach wreszcie wypakowałem je z walizki. Eksponaty były na wystawie w Łodzi przez miniony miesiąc. Tutaj ich nikt nie chce pokazać. Chociaż w część pokój przestaje wyglądać jak pracownia malarza a staje się kawałkiem pokoju wiedźmy. I to mi się podoba. </div>
<div style="text-align: justify;">
Samotne przesiadywanie w domu, zapatrzony z nudów w monitor komputera przerzucałem kolejne strony na Facebooku. W tle leciała medytacyjna muzyka. W momencie, kiedy to piszę też leci muzyka. Wtedy odezwały się jakieś dziwnie uczucia, wspomnienia, przeczucia, ze przyjdzie moment, kiedy zostanę sam, i będzie sobie trzeba jakoś radzić. Mama jeździ codziennie do połamanej babci pomagać jej w funkcjonowaniu. To ten obraz spowodował zmiany. Mur, który stworzyłem, burzą jedynie łzy. Czas kiedyś zabierze tych, co są blisko. ... </div>
<div style="text-align: justify;">
Zabrałem się za posprzątanie / odkurzenie mieszkania, podlałem kwiatki. Zrobiło się jakoś inaczej. W swoim pokoju i tak mam nadal bałagan; pełno gazet, kartek, walające się kredki, długopisy, pędzle. Nastrój nieco złagodniał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko pojechałem na obiad. Dziś chyba nawet nie zjadłem śniadania. Od jakiegoś czasu nie jem. Po przebudzeniu uciekam w świat wirtualny i zapominam o jedzeniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przejażdżka rowerowa dobrze zrobiła. Ale tylko na chwilę. I znów włączyłem komputer. I znów przerzucałem kolejne strony na Facebooku. Ktoś zauważył, że ostatnio wrzuciłem jakiś czarny, przygnębiający obrazek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaparzyłem kilka kaw do malowania. Ale dziś malował już nie będę. Patrzę w okno na zachodzące słońce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może powrót do codziennego pisania zmobilizuje mnie do jakiejś pracy. Nie chcę, żeby wrócił stan depresyjny. Od kilku tygodni nie chodzę na terapię (ośrodek nie dostał funduszy, wiec spotkań też nie ma), wiec muszę sobie radzić sam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-42505016162342517592017-03-14T11:14:00.000+01:002017-03-14T11:14:43.617+01:00Nie wiem co dalej. <div style="text-align: justify;">
Marnuję czas. Zabijam go siedząc na FB. Wciąż taka sama codzienność przestaje mieć sens. Niue umiem sobie poradzić. Nie proszę nikogo o pomoc bo to też nie ma już sensu. Wielokrotne prośby kończyły się zawsze tym samym: ciszą, obojętnością, odmową. Zaczynam mieć wszystkiego dość. Pozostały jeszcze koszmary senne o śmierci. Próbuję walczyć, budzić się, patrzeć w okno, może przejdą. Już nawet straciłem sens i motywację, aby tutaj zaglądać i coś napisać. Taki piękny miałem plan, codzienne pisanie. I co? Jest pustka. Nie wiem co dalej.<br />
<br />
EDIT: (10:57)<br />
Chyba chcę ze sobą skończyć. Stoję przed oknem i mam łzy w oczach. Bo wiem, że tego nie zrobię. Bo się boję. Nie trzyma mnie nadzieja, że coś się zmieni. To strach mnie powstrzymuje. Rozważałem rożne opcje i tylko otrucie się byłoby najmniej bolesnym doświadczeniem. Choć nie wiem, czy gdybym miał taką możliwość, zrobiłbym to. Pewnie nie jestem aż tak zdesperowany. Inaczej w przypływie chwili zrobiłbym to, bez zastanawiania się, rozpisywania itd. Przed oczami pojawia mi się wiele obrazów z tego co było i wiele obrazów co byłoby później. Konieczności byłoby napisanie listu pożegnalnego. Inaczej sobie tego nie powyobrażam. (11:13)</div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-2305850599554328962017-03-05T19:17:00.001+01:002017-03-05T19:17:17.535+01:00Zajrzałem do kart<div style="text-align: justify;">
Z samego rana pojechałem odebrać kable od komputera. Zapomniałem je zabrać w piątek z wystawy. Ostatnio jakoś o rożnych rzeczach zapominam. Tużą po powrocie z wystawy zadzwoniłem do dyrektorki biblioteki. Następnego dnia sprawdziła - był. Podała znajomej i tak udało mi się go szybko odebrać. W drodze powrotnej, a byłem na rowerze, a że miałem nóż ze sobą, podjechałem po kilka gałązek bazi. Wróciłem do domu, bazie do wazony i pół dnia zleciało. Popołudniu wybierałem się doi lasu, zakładam kurtkę, z kieszeni wyjmuję klucze, żeby zamknąć mieszkanie i... nie ma nożyka. Przeszukałem pokój, korytarz i gdzie się dało. No nie ma. Pojechałem tą samą droga, gdzie zrywałem gałęzie - nie ma. No zginął. A w żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć co się z nim stało od momentu ścięcia gałęzi do powrotu do domu. Do lasu pojechałem, ale humor miałem już kiepski. Niby to tyko niewielki, stary zwykły nożyk, ale był ze mną 15 lat. Zabierałem go na każdy wyjazd. No... przyzwyczaiłem się do niego. Szkoda. Zginął. Jedyne sensowne i racjonalne wyjście z sytuacji jakie przychodziło mi do głowy to kupić nowy. I chyba tak będzie trzeba zrobić. W sobotę wybiorę się na targ staroci i poszukam czegoś podobnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem przypomniałem sobie o pewnych grupach na Facebooku, gdzie ludzie szukają zaginionych rzeczy stawiając sobie karty tarota. Zrobiłem to samo. Może one pokażą, gdzie mogłem go zgubić. Wyciągnąłem trzy karty: Gwiazda, Król kielichów i Rycerz kielichów. Na karcie Gwiazda jest woda (teren gdzie zrywałem by się zgadzał. Obok płynęła rzeka), ale karata mówi o nadziei i pozytywnym rozwiązaniu sprawy. Niewielka rz43eczka jest także na karcie Rycerza. Ale dwie karty z kielichami, mówią bardziej o uczuciach i o tym, aby póki co, zająć się czymś innym a rozwiązanie przyjdzie. Nie do końca jestem do tego przekonany, ale nijak nie mogę sobie przypomnieć co z nim zrobiłem. Być może wróciłem do domu i gdzieś go położyłem, tylko nie wiem gdzie. Jednak wewnętrznie pogodziłem się już, ze zginął, na zawsze.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mój nie najlepszy nastrój, skłania mnie do namalowania jakiegoś czarnego autoportretu z czerwonymi akcentami, ale póki co oddaje się słuchaniu relaksacyjnej muzyki, aby wyciszyć emocje. </div>
<br />Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-5034543642266611782017-03-01T10:45:00.000+01:002017-03-01T10:45:40.589+01:00stary i nowy miesiąc<div style="text-align: justify;">
Już prawie zasypiałem, kiedy zadzwonił telefon. Popatrzyłem na zegarek. Było przed 23. Po ciemku odnalazłem telefon i odebrałem. Dzwoniła M. Byłem zmęczony. Popołudnie spędziłem na spotkaniu ostatkowym wśród znajomych emerytów. W większości nauczycieli. Niestety tutaj tylko takie środowisko mam. Ale spotkanie było bardzo udane. Przyniosłem świeżo smażone faworki (róże karnawałowe). Wszystkim smakowały. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni dzień lutego w ogóle rozdzwaniały się telefony. Dostałem kilka propozycji pokazania swoich prac. Krótkie, okolicznościowe wystawy - aż w czterech miejscach. Pojada tam prace kawowe. Do tego dłuższa wystawa prac z kotami i zajęcia plastyczne dla dzieci w bibliotece. Prace już przygotowałem. Czekaja na odbiór. Nie ma w tym mojej wewnętrznej radości. Bo obojętność ciężko nazwać radością. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczął się nowy miesiąc, a ja zacząłem oglądać trzeci sezon serialu "Salem". Wcześniej nie przywiązywałem uwagi do tego dnia, ani nawet nie wiedziałem, że 1 marca 1692 roku zaczęły się procesy czarownic z Salem. Być może wybiorę się do lasu po-czarować, posiedzieć przy ognisku, odpocząć. Na dziś nie mam innych planów. A pogoda już wiosenna. Wczoraj było nieco cieplej. Dziś trochę wieje, ale i tak jest słonecznie. Może to słońce wróci i we mnie. Bo póki co to raczej jest dużo mroku i mgły. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-19293514194233775902017-02-27T12:17:00.005+01:002017-02-27T12:19:14.173+01:00Nowa podróż<div style="text-align: justify;">
Było kilka okazji, aby podzielić się swoimi przeżyciami. wracałem na bloga, przeglądałem wcześniejsze posty, otwierałem pusty arkusz do napisania i.... i na tym się kończyło. Znikała motywacja i chęci. Później jakoś było lepiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś opublikowałem post, który powinien pojawić się w grudniu ub.r. I pod taką data jest opublikowany. Wtedy chyba nie byłem przekonany czy go publikować. Zresztą nie był skończony. Krótkie kilka zdań pod wpływem chwili. Dziś znów do niego zajrzałem. Nie był taki zły, wiec się pojawił. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiam się po co znów pisać, ale może to pomoże mi znów wstać, podnieść się, znaleźć motywacje i chęci. Pamiętam jak zaczynałem przygodę z pisaniem. Wtedy pisałem prawie codziennie. Chyba miałem o czym pisać i widziałem potrzebę dzielenia się swoimi przemyśleniami. Później trochę to odpuściłem. Zaangażowałem się w różne kulturalne inicjatywy. Fajnie byłoby o nich pisać, ale... nie robiłem tego. Wracałem tylko wtedy, kiedy było źle, żeby pogadać z moim "niewidzialnym przyjacielem". Od tamtego czasu zmieniło się nieco moje podejście, i dzielenie się dobrymi przemyśleniami też jest fajne i potrzebne. Może to dobry czas na kolejne zmiany. Zmiany, które są mi potrzebne. Spróbuję zrobić z tego miejsca dziennik tego, co wokół mnie, a nie tylko miejsce do "rzygania" wymiocinami. Takim dziennikiem był dla mnie Facebook - eh to moje uzależnienie od sieci i godzin przysiadywanych w świecie wirtualnym. To też chciałbym zmienić, bardzo bym chciał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Dziennik" - nie wiem jakie przyniesie to efekty, ale spróbuję. Póki co bez celu, motywacji i chęci. Nie, nie zmuszam się do pisania. Raczej pociąga mnie ciekawość i chęć zmian. Wczoraj, kiedy był nów księżyca, nadarzyła się dobra okazja, aby zacząć coś nowego, ale... nie udało się. Więc zaczynam dzisiaj, na początku nowego tygodnia. Poniedziałek to dobry dzień (śmiech) na rozpoczynanie czegoś nowego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miniony rok to czas bardzo intensywnej pracy (m.in. 500 namalowanych prac i 36 autorskich wystaw nie licząc innych wydarzeń). To był mój 9 rok numerologiczny. Czas na podsumowania. w styczniu wkroczyłem w nowy, pierwszy rok numerologiczny. rok zaczynania, nowych pomysłów i nowych przedsięwzięć. Nie mam wiele zaplanowanego. Jestem zmęczony tak intensywnym trybem życia, szczególnie, ze wiele inicjatyw robiłem sam. Chce trochę od tego odpocząć. Może to wypalenie zawodowe. Nie zabiegam o nowe, nie szukam, nie maluje nowych prac. Nie maluję? W ciągu ostatnich dwóch miesięcy namalowałem 50 prac, które były potrzebne na dwie wystawy. Malowanie na ilość, bez wewnętrznej potrzeby jest dla mnie okropne, ale zrobiłem to. Prace wyszły <u>ładne</u>. Z wielu jestem nawet zadowolony. Pierwsza wystawa już się odbyła. Wernisaż w Łodzi był bardzo udany. Przyszło dużo gości. Wielu było zachwyconych pracami. Pokazały je ogólnopolskie telewizje. Prace po wystawie wróciły do teczki i leżą. być może kiedyś wystawa przyniesie jakiś wymierny efekt oprócz zachwytów. Wcześniej mnie to cieszyło, dziś pojawiam się na wernisażach z chyba udawanym uśmiechem, po raz kolejny opowiadam ta samą historię, odpowiadam na pytania. Czasem pojawi się tv lub prasa. A to lubię :) Ale chyba już jestem zmęczony. Kolejna wystawa za kilka dni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od kilku tygodni mam wisielczy nastrój. Dziś kolejna wizyta w urzędzie pracy i on również się ujawnił. Zamiast szukać ofert pracy to ja wertuje kartki w poszukiwaniu sensu i celu życia. Chciałbym zasnąć na kilka miesięcy. I obudzić się z nowymi możliwościami. Ale póki co objawy depresyjne biorą górę. Dziś już wiem jak sobie z nimi radzić . Czasem się udaje. Następne dwa tygodnie muszę sobie radzić sam. Do kolejnej terapii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomyślałem o pójściu na studia. Sam jeszcze nie wiem jakie, może podyplomowe, może doktorat. Nie chcę kontynuować tego, co wcześniej robiłem. Przeglądałem dziś stronę łódzkiej ASP. Nie robię sobie zbytniej nadziei, ale może coś w tym kierunku się rozwinie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaparzyłem świeżą kawę. Mam do namalowania dwie prace na zamówienie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O czarownicach i magii, której coraz więcej u mnie napiszę kolejnym razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wystarczy, bo... zaczynam się rozpisywać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-89347164405338248862016-12-09T11:11:00.000+01:002017-02-27T11:12:09.962+01:00nie radzę sobie z emocjami<div style="text-align: justify;">
Zbierałem się od kilku dni, aby tu zajrzeć i coś napisać. Dziś już nie daję rady, więc muszę to gdzieś z siebie wyrzucić. Mam mętlik w głowie. Wyjazdy, które mam ostatnio mi pomagają zająć myśli czymś innym. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="_6a _43_1 _4f-9 _nws _21p0 _fol" id="u_jsonp_19_f">
<div class="_6a uiPopover" id="u_jsonp_19_g">
<a class="_42ft _4jy0 _55pi _5vto _55_p _2agf _p _1zg8 _3m8n _4jy3 _517h _51sy _59pe" data-hover="tooltip" data-testid="privacy_selector_1298415746888217" data-tooltip-alignh="right" data-tooltip-content="Twoi znajomi" href="https://www.facebook.com/czarek.art#" id="u_jsonp_19_h" rel="toggle" role="button" style="max-width: 26px;"><span class="_55pe" style="max-width: 12px;"></span></a></div>
</div>
<div class="_5pbx userContent" data-ft="{"tn":"K"}" id="js_544">
<div class="_58jw">
<i>"Stęskniłem się. A może mi się tylko wydaje. Zresztą i tak nie mam do niej nr. tel."</i> Napisałem ten komentarz 3 godziny wcześniej. I co? Spotkałem ją na
wystawie, choć to było nierealne, aby była, bo mieszka daleko. Wróciłem z
wystawy smutny. Nie radzę sobie.<br />
<br />
Minęło zaledwie kilka dni od naszej ostatniej rozmowy - internetowej, a ja nie potrafię z nią normalnie rozmawiać. Uciekam wzrokiem. Ogarnia mnie strach. Serce mocniej bije. I zamiast się ucieszyć z jej widoku to... smutnieję. </div>
</div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-40069092888389865632016-11-04T23:14:00.001+01:002016-11-04T23:14:11.035+01:00a jednak ruszyłem z miejsca<div style="text-align: justify;">
Wróciłem z lasu w jeszcze gorszym stanie niż tam pojechałem. Ogniska nie udało mi się rozpalić. Gałęzie za mokre. Chociaż był moment, że już wszystko byłoby ok, ale niestety - zgasło. Odpuściłem sobie. Zdjęć też żadnych nie zrobiłem bo zmarzłem. Wróciłem do domu. Włączyłem medytacyjną muzykę i zabrałem się za dopasowywanie passe-partu, które kiedyś dostałem do kawowych prac. Niektóre pasowały do ramek, które mam. Zacząłem oprawiać, począwszy od tych najmniejszych prac. Już po pierwszej pracy mi się spodobało. Dobre p-p to nie to samo co przyklejona praca do brystolu albo z wyciętą ramką. Ale nie mam i nigdy nie kupowałem p-p. Zazwyczaj przyklejam, bo tak jest szybciej. I tak spędziłem całe popołudnie, do samego wieczora. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odpocząłem, uspokoiłem się. Nie zastanawiałem się ile tych prac będzie i jak będą w całości wyglądały. W zakładzie czy galerii sztuki, gdzie oprawia się obrazy. odnalazł bym się znakomicie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak najbardziej zadowolony jestem z tego, że przez pół dnia nie włączyłem komputera /jednie wspomnienie radio grało/ i nie przesiedziałem na fb. To, czym się zająłem było bardzo wciągające. Wystarczyło żebym miał wszystkie materiały i narzędzia wokół siebie. Młotki, gwoździe, ramy, papiery, taśmy, itd. i na nudę wtedy nie narzekam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wystawy nie odwołałem. Być może nie będzie tak źle wyglądają jak na początku zakładałem. Póki co nie wiem. I nie chcę wiedzieć. Z samego rana kontynuuję prace. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2055379098406853882.post-18189353587632648672016-11-04T11:48:00.000+01:002016-11-04T11:48:07.241+01:00Niszczesna wystawa<div style="text-align: justify;">
Jestem wściekły. Do takiego stanu doprowadziły mnie wczorajsze przygotowania do zbliżającej się wystawy. Za dwa tygodnie mam mieć kolejną wystawę. Zabiegałem o nią kilka miesięcy temu. Za tydzień mam zawieźć prace. I wszystko było dobrze dopóki nie zacząłem do niej przygotowywać PRAC. Wymyśliłem sobie, ze pomażę tam prace malowane kawą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Najłatwiej byłoby pokazać stare prace akrylowe - są duże i nie potrzeba ich zbyt wiele, ale "kawa" to jest coś mojego i tam jeszcze tych prac nie pokazywałem. Mam zawieźć prace oprawione i przygotowane do powieszenia. Wyciągnąłem wszystkie prace i wszystkie ramy z szybami jakie mam. Popatrzyłem na zdjęcia miejsca, gdzie mają wisieć i zaczął mnie szlag trafiać.<br />
Prac mam dużo, ale są małe (A4). Ram do tego mam niewiele, może z 15. Do tego są małe i każda inna, więc na dużej ścianie to one... znikną. Wymyśliłem, że będą na dużych brystolach. Około piętnastu dużych brystoli (100x70cm), pięćdziesiątka prac się zmieści, do tego dziesięć połówek w antyramach, które ma galeria i byłoby ok. Mam ze 7 już gotowych plansz z wystawy wrocławskiej, resztę musiałbym dokupić, ale kolor ecry zginie na białej ścianie. Wymyśliłem - czarny. Na kilku wystawach już tak się prezentowały, fakt - były oprawione w aluramy, ale wyglądały świetnie na dużej przestrzeni. Popatrzyłem znów na zdjęcia ścian. Papieru nie mam, musiałbym kupić 20 sztuk. Czarny w tym wąskim korytarzu - zrobi się jak w grobowcu. A jak się okaże, że nie mogą być tak prawione to będę jeszcze bardziej wściekły.<br />
Każda opcja zaczynała się robić zła. Prace zaczęły latać po całym mieszkaniu. Trudno, najwyżej się zniszczą, podrą, wywalę do kosza. Jedynie uważałem na ramy, żeby nie potłuc szkła. Byłem wściekły. "Nie będzie żadnej wystawy bo nie wiem na co się zdecydować. A jeśli już coś zrobię, to będzie to najgorsza wystawa jaką do tej pory przygotowywałem." Posprzątałem prace, zwinąłem papier, pochowałem ramy. Wkurzenie osiągało zenitu. Napisałem na FB, że nie będzie wystawy. Przecież wiem, że i tak nikt mi w tym nie pomoże. Może ktoś przeczyta, ale przejdzie obok.<br />
Otworzyłem bloga. Bo tylko tutaj mogę rozładować swoją złość. Nie napisałem nic, bo poleciałoby wiele niecenzuralnych słów. Odpuściłem. Wróciłem na fb. Zacząłem robić porządki na swoim prywatnym koncie. Usunąłem wszystkie zdjęcia, odznaczyłem, zacząłem usuwać wszystkie posty. Dziś rano dokończyłem resztę. Prawie tysiąc różnych informacji zniknęło. <br />
Mam pusto. Zostawiłem tylko życzenia, które znajomi składali mi na urodziny. Odreagowałem. Jest mi nieco lepiej. Uspokoiłem się. Ale nadal mam mętlik w głowie. Wystawa chyba się odbędzie. Oprawię w to co mam. Będzie niewiele prac. Będzie idiotycznie to wygadało. I na tym zakończę organizowanie swoich wystaw. </div>
<div style="text-align: justify;">
W przyszłym roku mam zaplanowane jeszcze dwie kawowe wystawy, ale na szczęście będą niewielkie. Do jednej mam już prace oprawione - obecnie wiszą na wystawie, a na drugiej mają w co oprawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na razie nie mam ochoty na to wszystko patrzeć. Pewnie zjem śniadanie i pojadę do lasu posiedzieć przy ognisku. Ognisko w środku dnia (Y). Rano dachy były białe od mrozu. Ale wyszło słońce. Będzie ładna pogoda. Może zrobię jakieś zdjęcia. A później pomyślę, co dalej robić z tą nieszczęsną wystawą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mariusz http://www.blogger.com/profile/00930151693407181686noreply@blogger.com0