wtorek, 6 stycznia 2015

Między Mazowszem a Rożdiestwom.

Dzuiś będzie krótko.
 
Wieczorem w planach był koncert "Mazowsza". Pójdę wcześniej to może znajdę miejsce do siedzenia. Ale nie sądziłem, ze ludzie będą czekali od... 2 godzin. Ludzi multum. Na szczęście na balkonie znalażło się miejsce stojące :) znaczy się siedziałem na schodkach. A koncert?.... cóż, kolędy to coś, za czym, nie przepadam, ale.... głosy solistów.... wow. no i stroje, więc czas nie był stracony. A wręcz przeciwnie, miałem okazje poznać legendę, bo "Mazowsze" to historia. Przynajmniej dla starszego pokolenia. I spotkałem kilku znajomych. Mam ustalone kolejne spotkania w tym tygodniu.
 
Wcześniej był spacer w lesie. pojawiło się kilka przemyśleń, ale... napięty grafik dzisiejszego dnia, ze nie miałem kiedy osiąść żeby je wszystkie zebrać. A teraz oglądam transmisję nabożeństwa wigilijnego z soboru Chrystusa Zabiwciela z Moskwy, i też nie mam kiedy.
Wracam do oglądania. i może coś jeszcze namaluję. Filmu pewnie dziś nie będzie, choć... kto wie :) O pierwszej w nocy kończy się transmisja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz