W nocy, z poniedziałku na wtorek, zasnął na zawsze. Poszukałem drewnianej skrzynki, dociąłem z płyty wieko. Powinien mieć porządny pochówek. A nie w jakimś pudełku. Pochowałem go w lesie, w miejscu, gdzie często chodzę na spacery. Najtrudniejszy momentem było włożenie do dołu i zakopanie.
Wieczorem pojechałem odprawić rytuał przejścia.
Dopiero teraz, na drugi dzień jest gorzej. Wróciłem z lasu do pustego mieszkania. Nie wybiegł do drzwi jak zawsze. Zrobiło się okropnie pusto. Wracają wspomnienia. Patrzę na puste miejsca, gdzie spał, leżał, bawił się. Mam z nim pełno zdjęć. Był ze mną 17 lat. Kiedy przynosiłem patyki z l;asu, zawsze był pierwszy, żeby obwąchać. Dziś przyniosłem bazie. Stoją takie samotne.
Cały dzień leci muzyka.Siedzę a łzy same lecą. Została pustka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz