piątek, 2 stycznia 2015

zwykłe życie to jest właśnie najważniejsze

Wczoraj wieczorem obejrzałem film: "Suplement" Zanussiego. "Film przedstawia losy bohaterów poprzedniego filmu Zanussiego pt. Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową. Filip chce pomagać ludziom, ale jest targany wewnętrznym konfliktem ponieważ nie potrafi podjąć decyzji czy wybrać życie w klasztorze, czy też kontynuować studia medyczne i zacieśnić swój związek z Hanką." To tyle wiadomości z Wikipedii. A na film trafiłem dzięki recenzji książki "Chciałem być księdzem. Kiedy zobaczyłem okładkę, uśmiechnąłem się - przecież ja znam tą książkę. Sam ją czytałem na .... 5 roku seminarium, kiedy nie wiedziałem co dalej robić. A skoro wspomniany film jest na podstawie ksiazki, przynajniej fragmentów, wiec z ciekawości go zobaczyłem. I nie załuję.  Zresztą wczorajszy dzień miałem jakiś taki.... hm.... refleksyjny. Wpierw przeglądająca internet natrafiłem na Intymny dziennik kleryka, a później ta recezja i tak jakoś poleciało do filmu. 

Ale... wracając do filmu. Pod koniec padają takie słowa - Filip mówi do Hanki: "... trochę przeszedłem przez te kilka dni, zaczynam rozumieć, że takie zwykłe życie to jest właśnie najważniejsze." I one mnie najbardziej poruszyły. Cóż.... nie sposób nie odnaleźć siebie w filmie, w postaci głównego bohatera i.... jego losach. Tam  losy Filipa kończą się happy endem. U mnie było inaczej, choć.... czasem chciałbym mieć nadzieję, że ... jeszcze wszystko można odwrócić, jeszcze wszystko można zacząć od nowa. Ale to tylko nadzieja, i to dość blada. Dwa lata pracy nad sobą, zęby ułożyć sobie zycie od nowa, zapomnieć.... Czasem nie potrafię. Uczucia wracają. 

Często powtarzam sobie, ze wszystko wydarza się po coś. I to w jakim teraz jestem punkcie pewnie tez. Znów coś przestaje być ważne, coś chciałbym robić, coś chciałbym mieć.... Taki dziwny stan..... zawieszenia. Pewnie znów wrócę o czytania książek. żeby coś zmienić. Jakoś po głowie mi chodzi rzucenie malowania. Bo to nie ma sensu. Wiem, to nie jest dobry pomysł. Może trzeba wszystko zmienić totalnie. Moze będę więcej pisał, czytał.... może .... może trzeba będzie wrócić do tego, co było wcześniej. Może tak będzie troszkę łatwiej. Nie, historia seminaryjna już jest zamknięta. A może to taki trudny czas dla artysty. Trzeba tylko ominac jeden zakręt i już będzie prosta droga. A moze trzeba się na nowo zakochać... a później jakoś się wszystko ułoży. NIe biorę mapy na drogę. Idę tam, gdzie mnie poprowadzi intuicja.

dziś w japońskiej tradycji pisze się  kaligrafie noworoczne. czasem jest to przysłowie, czasem cytat, czasem tylko jakieś pojedyncze słowa, ale wszystko mam być jakimś wyznacznikiem nowego roku. ja wybrałem takie słowa: "Śmiało, zrób to". to moja myśl przewodnia na ten rok. Potrzebuję więcej odwagi, więcej śmiałości, więcej pewności siebie.

Na wieczór zaplanowany kolejny film. A raczej już na noc. Miał być inny, o czarownicach (tak jakoś się trafiło), ale.... obejrzę "Życie jako...."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz