czwartek, 18 czerwca 2015

Pustka, drogą do zmiany.

Od kilku tygodni tkwię w zawieszeniu. Wieczorami słucham muzyki albo włączę jakiś film. Czasami wracam do książki, która jakiś czas temu zacząłem czytać, żeby odnaleźć drogę. Nieraz zaglądałem na bloga, żeby coś napisać, ale... wena jakoś odchodziła, mimo natłoku różnych myśli. Dawałem sobie radę sam. Dzis zostałem tutaj na dłużej i piszę. Mozę większy impuls, może muzyka, która leci w tle. A może to odpowiedni czas, zeby sobie pogadać. 

Kilka dni temu horoskop dał odpowiedź, ze coś się skończyło. W grudniu ub. roku postanowiłem zakończyć swoją działalność artystyczną.Nastawiłem się na zmiany. Przestałem malować, no prawie, Czasem coś namalowałem jak pojawiła się jakąś wystawa. Ale nie szukałem nowych miejsc na wystawy, odrzucałem udział w imprezach, bo... przestało mnie stać na charytatywne wyjazd, żeby dzielić się swoją wiedzą, doświadczeniem, swoja praca za darmo. Minęło pól roku. W kalendarzu prócz 2 imprez nie mam nic zaplanowane. zerwałem kontakt z 30 znajomymi. Spalił mi się dysk z danymi, które zniknęły bezpowrotnie. Nie rozpaczam, ze coś straciłem. tak miało być. Tylko dzięki pomocy pastora mam nowy stary komputer, żeby móc kontaktować się ze światem. To moje decyzje doprowadziły do tego stanu, stanu pustki. Chciałem zmian, kiedyś one nastąpią. Podobno co siedem lat człowiek się zmienia. Taka magiczna liczba :). A moja kolejna siódemka minie we wrześniu.

Zaczynam od początku. Z bagażem doświadczeń, wiedzy, praktyki i umiejętności. Moja działanosc artystyczna wystarczy mi na tym etapie na jakim jestem. Nie chce szukać czegoś nowego. To, co mam jest dla mnie wystarczające. Jednak potrzebuję czegoś więcej. Brakuje mi ducha, pacy wewnętrznej, może mojego dawnego świata. Na którejś rozmowie z terapeutą dowiedziałem się, że jeszcze dwa lata temu byłem odważniejszy w podejmowaniu decyzji, bardziej zmobilizowany, pełen energii. Teraz gdzieś się cofnąłem. Znów uciekam za swój własny mur. Moze stad ta potrzeba "ducha".

Na początku Lipca czeka mnie wyjazd do Wrocławia na festiwal, gdzie będę miał wystawę. Super. Chciałbym zostać tam dłużej, ale nie stać mnie na wynajęcie pokoju na noc, a siostra hm.... nie maja warunków, żebym został. Szukałem po znajomych - bezowocnie. Napisałem do wrocławskiego seminarium, dominikanów, prezydenta i noclegowni. może tam mi pomogą. dziś już wiem że sem, odmówiło. Nie wie, czy zostanę. Jakoś nie mam przekonania, że ktokolwiek mi pomoże. Ale te poszukiwania pokazały mi coś więcej. Jak trudno być artystą, jak trudno sobie samemu poradzić, kiedy nie ma się przyjaciół. Pokazały mi także bezdomnych, Dużo o nich czytałem. I o bracie Albercie. 17 czerwca w Kościele katolickim obchodzono jego wspomnienie. Tez czasem wracam do tej postaci, skądinąd mi bardzo bliskie. Br. Albert był malarzem, później dopiero został bratem od ubogich. Zawsze mam łzy w oczach, kiedy ktoś dzieli się ze mną chlebem. Bo, jak mawiał br. Albert: trzeba być dobry jak chleb i umieć się dzielić z innymi.

Podobno żeby coś zyskać, trzeba coś stracić. Wiem jedno, chcę zmian. Wybrałem zawód artysty, Bycie artystą to normalna i ciężka praca a nie jakieś "widzi mi się". Jedni traktują sztukę jako hobby, bo mają inne źródło utrzymania, dla mnie sztuka jest owym źródłem. A rachunki? Nie mam tego komfortu własnego mieszkania, ale trzeba coś jeść, mieć się w co ubrać, kupić bilet na dojazd, kupić materiały, żeby było z czego tworzyć. Już nie mówię o rozrywkach /kino, teatr, koncert/ czy zwykłym posiedzeniu w restauracji ze znajomymi. A to niestety wszystko kosztuje i z nieba samo nie spada. Jestem zadowolony z tego co robię i kim jestem. I jest to także moja praca. A praca kosztuje. Jeśli sam nie będę się cenił i swojej pracy to inni tym bardziej nie docenią tego, co ja i wielu innych artystów robi. Póki co nie jestem instytucją charytatywną.

Nowych prac nie ma. Powstają tylko prace na wrocławską wystawę na Wonderful Battlefield Arena https://www.facebook.com/profile.php… - festiwal, na którym także będę - 4-5 lipca. (W większości będą nowe prace od A4 po A0). Planowałem na koniec czerwca zamknąć "Japońskie Inspiracje", kilka dni strona była nieaktywna /może nikt nie zauważył, że zniknęła/, ale... koleżanka dała mi kopa, żebym ją aktywował. Wiem jednak, że wielu czeka na kolejne moje prace i chce żebym dalej malował. Ciężko będzie zostawić coś, co ich i mnie (chyba) cieszy, więc pewnie zostanie. Wpierw jednak muszę pokonać pustkę /w wielu dziedzinach i na wielu poziomach/, która zagościła w mojej codzienności. Samemu trudno jest pokonywać przeszkody, nie umiem prosić o pomoc, ale jakoś sobie radzę. Mam nadzieję, że za kilka tygodni, może miesięcy znów będzie dobrze, wrócą siły, nowe pomysły i nowe prace. Nie tylko te japońskie, ale różne.  

W sobotę wieczorem nastanie lato. Czy "polecę" na sabat ? - nie wiem. Podobno to magiczny czas, dobry na zmiany. Chciałbym móc normalnie żyć z tego co robię. Chciałbym być niezależny. Chciałbym nauczyć się, ze coś MOGĘ z\robić a nie tylko MUSZE. A kiedy już to opanuje, chciałbym nauczyć się CHCIEĆ. Dziś na kolejnej rozmowie nauczyłem się że bycie sobą jest trudne. Ale to ja tworzę swoją rzeczywistość, w której chcę się odnaleźć. MOze kiedy nauczę siew widzieć siebie, i to, co robię zacznę widzieć swoją wartoisc, doceniać to, i cenić siebie. A tego mi chyba brakuje. Mozę o przez mur, który sobie stworzyłem, zakodowałem. Pewnie tak. Pokonanie muru i spotkanie ze nieznanym jest trudne, . Boje się ryzykował, ale to robię., Mimo wszystko czasem ryzykuję. podejmuje decyzje, nie zawsze takie żeby inny si podobały. czasem coś tracę, Ale dzięki temu uczę się czegoś nowego. Wyciągam wnioski czy było warto, czy też nie. Zoastje mi tylko czas. A wiem, że przyjdą zmiany, bo sam ich chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz