poniedziałek, 24 grudnia 2012

cicha noc

Wróciłem z długiego spaceru. Miasto wyludnione. Nieraz tylko pojawi się jakiś samochód. Jest ciemno i mglisto. Wolnym krokiem przemierzałem alejkami parkowymi omijając kałuże. Czasami widok jak z filmu grozy. szczególnie tam, gdzie nie było światła latarni a jedynie blask księżyca. Miasto wyludnione bo przecież większość obchodzi dziś wigilię Bozewgo Narodzenia. Ja jestem w tej mniejszości, która od kilku lat nie obchodzi tych świąt. Cały czas w myślach przewijał się jej obraz. miałem chęć wybrać się na cmentarz, ale o tej porze był już zamknięty. Mijałem Ławke, na której pierwszy raz siedzieliśmy, i wierzbę, przy której pierwszy raz były pocałunki. Mijałem jej rozświetlone okno pokoju, gdzie zapewne radośnie świętowała w gronie rodziny. Cicha noc...
Nie obyło się bez niespodzianek. Nim dotarłem do parku byłbym prawie rozjechany na przejściu dla pieszych. Kierowca nawet nie miał zamiaru hamować kiedy przechodziłem przez ulicę. Dobrze, że byłem już prawie na drugim końcu ulicy to szybko odskoczyłem. 10 cm i byłoby po nogach, albo i po mnie.
Dobrze, że wyszedłem z mieszkania, bo tam jeszcze gorzej. Jeszcze gorsze myśli o tym, żeby ze sobą skończyć.

 Za dużo tego wszystkiego w mojej głowie. Siedzę w ciemnym pokoju i słucham muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz