piątek, 8 kwietnia 2016

Idzie dobre

Kiedy zasiadam do pisania tego postu, jestem już zmęczony po dzisiejszym dniu. Prawie zasypiam. Ale postanowiłem wrócić. Ostatni raz zaglądałęm tutaj trzy miesiace temu. Chyba nigdy wcześniej nie miałem talk długiej przerwy. Postanowiłęm pisać też o dobrych rzeczach, które się u mnie dzieją. Dlaczego postanowiłęm wrócić? Moze impulsem było spotkanie z Julką, kiedy rozmawialiśmy o moim dzienniczku, który pisałęm w seminarium. Ale... po kolei. 

Moje ubiegłoroczne urodziny były czasem, kiedy wkroczyłem w 9 rok numerologiczny. To czas zamykania pewnych spraw, aby kiedy przyjdzie kolejny rok -  nastanie on podczas moich tegorocznych urodzin - wkroczę w pierwszy rok - rok zaczynania. I faktycznie to się wydarza. Kilka dni temu minęło pół roku zamykania. Kończę różne sprawy, zamykam przeszłość. Od kilku dni zaczyna wydarzać się wiele dobrych rzeczy. I zaczyna być ich coraz więcej. 

Częste wystawy, wyjazdy, warsztaty stały się moją codziennością. Bardzo to lubię. Niestety są one kosztem malowania nowych prac. Nawet jeśli znajduję czas, aby coś namalować - zwyczajnie mi się nie chce zabrać do pracy. Ale maluję, przez ostatni miesiąc namalowałem ponad 50 prac. Więc nie jest tak źle. Otwieram jedną wystawę, kolejną zamykam albo dostaję zaproszenia na kolejne. Czasem coś sprzedam. Od kiedy prowadzę swój newsletter, nauczyłem się cenić swoje prace. Tak, są droższe, ale ludzie bardziej je doceniają.

Od trzech tygodni uczę Asię rysunku. Wspominałem kiedyś o niej - dziewczyna poznana na wystawie ponad dwa lata temu. Raz udało mi się ją wyciągnąć na spacer do lasu. Tydzień temu znów byliśmy w lesie. Tym razem już z przyborami do rysunku. Lubię się z nią spotykać. Czasem, kiedy jej coś poprawiam na rysunku, ona nie ucieka z ręka, więc "wymieniamy się" ciepłem. Może to efekt otwierania się. Nie wiem. Staram się mieć dystans i być ostrożnym. Nie wiem jak się potoczy ta znajomość i nie chcę gdybać. Wystarcza mi to, co się w danym momencie wydarza. Mimo iż wcześniej wiele nas dzieliło, nie zawsze mieliśmy wspólny temat - nie znam się na kinematografii, nie oglądam filmów, nie słucham muzyki, więc na ten temat niewiele mogę powiedzieć. Ona wręcz przeciwnie. Mimo to okazało się, że jednak mamy coś wspólnego - zainteresowania z dzieciństwa: ona wampiryzm, ja magia. A to jakby się przeplata.

Wujek zabrał mnie na zakupy. Nie lubię i nie umiem kupować sobie ubrań. A tu takki niespodziewana propozycja. Dostałem kilka par spodni, dwa garnitury. Czeka mnie jeszcze jeden wyjazd - po buty i koszule i..... nowy pasek. Niby to nic wielkiego, ale ja nie potrafię.

Na koniec dzisiejszy dzień. Poznałem Julkę. To moja fanka, która podziwia moje prace. Studiuje we Wrocławiu choć pochodzi z EBE. Dziś spotkaliśmy się w bibliotece, gdzie jest wystawa moich prac - portretów. Tydzień temu ją otwierałem. A wśród prac jest także jej portret. Po spacerze po wystawie przenieśliśmy się do mojej pracowni - mojego małego pokoiku, gdzie kontynuowaliśmy rozmowę. Było bardzo miło. Ja byłem bardzo zadowolony, ze poznałem fajną dziewczynę i miło nam się rozmawiało. Mam nadzieję, że kiedyś powtórzymy to spotkanie.

Nie pamiętam wszystkiego, bo dużo się dzieje. Mimo tych dobrych rzeczy, nadal korzystam z terapii. To okazja, aby podzielić się swoimi wrażeniami, pochwalić, co się wydarzyło. Czasem, kiedy wracam po udanej wystawie czy warsztatach i czekam na autobus pojawia się samotność. Że znów wrócę do pustego domu i nie będę miał nawet komu opowiedzieć o tym, co się działo. Wtedy szybko znajduję sobie jakieś zajęcie, aby nie żyć wspomnieniami. 

Po woli zaczynam się otwierać na świat i na ludzi. Zaczynam byc nieco bardziej pewny siebie i swoich decyzji. Ale jeszcze jest we mnie dużo strachu i niepewności. Może ostrożności. Uczę się. Uczę się ryzykować, próbować, doświadczać. Nieraz przychodzi mi to z trudem - zapytać, podejść, zadzwonić. Wiem nad czym mam pracować. 

Przede mną kolejne wydarzenie artystyczne - wieczorek poetycki. Mam już wydrukowane okładki i wiersze do piątego tomiku. Pozostaje tylko złożyć i zszyć. Później kolejny wyjazd do Łodzi na kolejna wystawę. A w trakcie trzeba namalować 20 prac na inną wystawę. Na nudę nie narzekam. Czasem tylko mi się nie chce. 

To dobrze, ze wróciłęm do pisania, Oby tylko zapałn nie miną za szybko.

2 komentarze:

  1. Czuć uśmiech w poście :) Tak trzymaj! Trzymam za Ciebie kciuki :)
    M.S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że napisałeś coś nowego, a tym bardziej, że ten wpis jest taki pozytywny. Od razu inaczej się czyta. Jest wiosna, jest nadzieja na lepsze.
    Warto pracować nad pewnością siebie, nad odwagą w podejmowaniu prób, wiem po sobie. Nieraz nawet porażka, gdy się później zastanowić, nie jest tak dotkliwa jak rezygnacja z próby i poczucie, że coś nas ominęło. Poza tym to nie są porażki, tylko lekcje.
    Pozdrawiam i życzę dobra.

    OdpowiedzUsuń