wtorek, 7 czerwca 2016

Minęły cztery lata od...

Dokładnie dziś, 7. czerwca minęły cztery lata od dnia, kiedy chciałem popełnić samobójstwo. Tak bardzo ją kochałem a świadomość, że to koniec, a do tego wszystko inne się posypało, że ten pomysł był na tamten czas jedynym wyjściem. Okropnie bałem się wyskoczyć z bloku. Widziałem tylko szary beton, o który mógłbym się rozbić. A przed sobą miałem widok na jej okna. I strach w oczach, że się nie uda. 
Nie chcę już wracać do tamtej historii. Żyję. Różnie bywa. Przez te cztery lata poukładałem sobie jakoś myśli w głowie. Choć czasem rezygnuję, poddaję się, wątpię, nie wierzę, że coś się uda, tracę sens. Ale znajduję gdzieś siły, żeby robić krok dalej i iść przed siebie. Nauczyłem się jak się zachować, kiedy jest kryzys. Różnie wychodzi, ale staram się. Już nawet nie patrzę na kartkę z napisem Warto żyć i uszy do góry, którą mam na tablicy nad biurkiem. Zakryta jakimiś rachunkami. Już te dwa zdania mam w głowie. Życie czasem potrafi zaskakiwać. Wiele się zmieniło. Ja się zmieniłem. Wiele się nauczyłem. Dla każdej chwili, którą przeżyję świadomie - warto żyć. A kiedy przychodzi kryzys - to po nocy zawsze przychodzi dzień. Trzeba przeczekać. Emocje opadną. A później przychodzi rozwiązanie. 
Miałem jeszcze jedną kartkę z napisem nigdy się nie poddawaj. Nie wiem gdzie ona jest. Napisałem kiedyś wiersz, który zakończyłem pytaniem: Czy szczęście jest możliwe? Tak, wystarczy zrobić jeden krok. Cztery lata temu byłby to ostatni krok. A ja zrobiłem jest znacznie więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz