Znów wyszedłem z domu w ostatniej chwili. Ach ten Internet.... Dziś kolejna wizyta w ośrodku. Zawsze czekam na te spotkania, bo mam wtedy możliwość wygadania się, kiedy na co dzień nie mam z kim pogadać, bo nikogo nie obchodzisz, bo nikt na Ciebie nie czeka. Choć nigdy nie mam gotowego scenariusza ani listy tematów o czym chciałbym dziś pomówić. Wszystko wychodzi w trakcie rozmowy.
Jak minął tydzień, co się dzieje? Trudno mi zebrać wszystko co wsie w tym czasie wydarzyło. Chyba był niezły. Miałem co robić. No i to zadanie z poprzedniego tygodnia: codziennie zrobić trzy rzeczy, które lubię (spisałem sobie listę i w ciągu tygodnia dopisałem jeszcze dwie). Nie ma ich nawet dziesięciu, ale wtedy nic więcej nie przychodziło mi do głowy. Wybór trzech rzeczy nie był taki łatwy, przynajmniej na początku. Bo trzeba się zmobilizować i je zrobić. W kolejne dni było już łatwiej, Część rzeczy się powtarzała. nie które tylko zmieniałem. Ale zawsze staram się aby były min. trzy. Udało się. Lista jest wciąż otwarta żeby dopisywać kolejne "lubię" i codziennie wybierać trzy rzeczy.
Złość i opanowanie. To kolejny mój problem, z którym muszę sobie poradzić. Złość, gniew, wkurzenie pojawia się, gdy ktoś wchodzi w mój świat, poukładany według mojego planu. Nie umiem wtedy powiedzieć, ze coś mi nie pasuje, nie odpowiada, przeszkadza. Chowam to w sobie. Wiem, że to błąd. A poźniej pojawia się kolejna taka sytuacja i kolejna i kolejna. I wszystko to gdzieś się we mnie zbiera i kumuluje. Zamiast powiedzieć to jest blokada. Robi się ściana i długie milczenie. Bo nie umiem. Bo najlepiej wrócić do swojego poukładanego świata gdzie jest mi dobrze. To tak jak w moim pokoju. Mam swój azyl. Tam mi jest dobrze. Czuję się bezpiecznie - choć jeszcze nie wiem co znaczy bezpiecznie. Ale to jest moje miejsce, gdzie nikt nie wchodzi. Zamknięty w czterech ścianach. Ale w środku wszystko siedzi i się kotłuje. Az wreszcie kiedyś wybucha. Bo już się nie mieści i trzeba się wylądować. Szkoda tylko, że "ofiarą" była osoba, którą bardzo kochałem i przez to ją raniłem. Dziś wiem, że gdzieś głęboko w podświadomości mam zakodowane archiwum różnych dogmatów, przyzwyczajeń, zachowań, słów słyszanych w dzieciństwie, które teraz nieświadomie wykorzystuję. I zamiast rozwiązywać każdy problem u źródła, automatycznie włącza mi się moje "archiwum". Bo przecież nie umiem inaczej. Czeka mnie dużo pracy, aby to moje "archiwum" posprzątać, usunąć to, co nie potrzebne i złe a wstać w to miejsce dobrze przyzwyczajenia, dobrze słowa, dobrze zachowania, których m,usze się nauczyć.
Co czujesz? Nie wiem. I po raz kolejny nie umiem odpowiedzieć na pytanie. Bo dawno temu nauczyłem się ich nie okazywać i o nich nie mówić. Musiałem się tego nauczyć, żeby przetrwać i po raz kolejny nie oberwać lania. Strach był silniejszy. Więc lepiej siedzieć cicho, stworzyć swój świat, w którym będzie ci dobrze, odizolować się, zamknąć w swoim "pokoju", bo tak łatwiej. Ale świat nie ma drzwi, które można zamknąć. Wszystko nieustannie się zmienia i burzy mój porządek. Można wrócić do swojego świata, ale... chyba nie o to chodzi. I przyszedł teraz czas, kiedy wszystko się posypało, mój poukładany świat sie zawalił i pora zbudować go od nowa, ale bez murów, barier i zamkniętych drzwi. Niech będzie to mój mały świat, ale z dużym otwartym oknem na ten inny świat, w którym ja tę będę. To długa droga, i nie jest łatwo postawić pierwszy krok. Zrobiłem go. Najpierw trzeba zrobić porządek w swoim starym świecie, zbudowanym po swojemu, ze strachu, dla bezpieczeństwa. A później wyjść poza niego, otworzyć szeroko okna, otworzyć drzwi i czerpać z życia każdą chwilę. Muszę pozwolić wyjść małemu chłopczykowi poza jego świat. Muszę przekonać go, ze już nie musi się bać. Bo od dziś jest kimś wyjątkowym. ( i znów te łzy, )
*Codziennie czuję się coraz lepiej. * Świat jest piękny i cieszę się życiem. * Jestem dobry w tym co robię i odważnie pokonuje trudności. To moje kolejne zadanie na najbliższy tydzień.. nie wiem czy uda mi się je wykonać codziennie, kiedy wrócą wspomnienia z dzieciństwa, gdy po ileś razy przepisywało się kolejno wyrywane kartki z zeszytu. Postaram się. Nie, nie postaram się tylko CHCĘ to zrobić i zrobię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz