poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wrocław - dzień 3

          To była bardzo udany dzień. A swoją drogą - 13 dzień sierpnia :). To w ten dzień wydarzają się różne ciekawe rzeczy, nawet zaskakujące. 
          Rano założyłem sobie konto na portalu www.artysta.pl. Miałem złożyć jeszcze na 2 innych, ale jakoś chyba jeszcze nie mam do nich przekonania. I kolejny wypad na miasto malować. Dziś na pierwszy ogień poszedł Ratusz. Nim zabrałem się za malowanie, wysłałem widokówkę do I. W drodze na pocztę jeszcze zastanawiałem się czy oby na pewno ją wysłać, ale.... wysłałem. To taki miły gest z mojej strony, że o niej pamiętam :) 
          Miejsce wybrane, szkic przygotowany wiec zabieram się za malowanie kawowego ratusza. Tradycyjnie już kręcą się wokół ludzie, pytają o ceny  nawet znajduje się jeden kupiec na dwie prace. Cenę powiedziałem nie zbyt wysoką, ale najważniejsze, że obie strony były zadowolone. Prace trafią prawdopodobnie do USA, gdzie nabywca mieszka i prowadzi dużą firmę projektową. Z rozmowy nawiązała się współpraca na dalsze prace, i zobaczymy co z tego wyjdzie. Oby się udało.
Przy okazji "doczepiła się do mnie młoda dziewczyna (...), Bardzo fajnie nam sie rozmawiało, ale później gdzieś zniknęła. a szkoda. bo.... :P Ale jutra ma też przyjść, wiec nic straconego.
Po szybkim biedzie kolejna porcja malowania na rynku. Tym razem powtórka z wczorajszego dnia tylko w mniejszym formacie - też ratusz, tylko z drugiej strony. I tutaj poznałem kolejne osoby (m.in. pana architekta). 
          Praca skończona, szukam kolejnego miejsca. Niedaleko - wieża kościoła pw. Sw. Elżbiety. Akurat słońce było z tyłu, wiec większość budynków była ciemna, ale praca wyszał całkiem interesująco. W trakcie malowania kolejne poznane osoby, kolejne rozmowy i... kolejn kupiec. Sprzedałem pracę, którą jeszcze nie tak dawno temu malowałem i nie zdążyłem się do niej nawet przyzwyczaić. Szkoda tylko, ze nie mam zdjęcia tej pracy. 
          To był udany dzień. Najbardziej jestem zadowolony z tego, że spotkałem sporo osób, mogłem z nimi porozmawiać, posiedzieć, pobyć. A przy okazji coś namalowałem i rozdałem sporo wizytówek. Taka kolejność mi się bardzo podoba. Ludzie najbardziej zaskoczeni tym, że maluję kawą :) bo nigdy o tym ni słyszeli. No tak, w końcu podobno byłem jedynym artystą malującym kawą, na taką skalę. Pytali, czy maluję też inne prace, czy robię portrety i czy maluję na zamówienie. Widok kogoś malującego - a byłem jedyny malujący na rynku - przyciąga. Takie spotkania i rozmowy z nieznajomymi ludźmi bardzo mi pomagają, motywując do dalszej pracy, nawet jak wychodzi nie tak, ja bym chciał. Ale warto próbować. A może mam coś w sobie, że ludzie chętnie się zatrzymują - tak na dłużej - i rozmawiają. Spor młodzieży, nie tylko zagadało przez ramię, ale i rozmaiwaliśmy. I była nawet pani, która chciałaby żebym ją nawet nauczył malować. Jedyny minus takich rozmów jest wtedy, kiedy obie strony nie mogą się dogadać bo jest bariera językowa, a ja niestety nie znam ani niem., ani ang. w taki stopniu, żeby się dogadać. Eh... szkoda, że nie mieszkam we Wrocławiu, bo byłoby tutaj co robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz