niedziela, 2 września 2012

Wrocław - dzień 23

                Mialem piękny sen. Z jakiejs uroczystosci z koscioła grekoatolickiego (...)
            I znów przesiedziałem prawie cały dzień w mieszkaniu. Pogoda nie była zachęcająca żeby gdziekolwiek wyjść. Obiadu nie było, bo przecież nikt nie wpadła na pomysł zeby wcześniejs zrobić jakiekolwiek zakupy. Jak mówilem, zęby coś kupić, to nie, bo nie potrzeba. I w efekcie okazało się ze obiadu w ogóle nie będzie. No i mam popsuty humor. Eh.... i blokada. Prawie godzinę prestałem w oknie. Z popsutym humore wyszedlem z mieszkania połazić po mieście, tak bez jakiegoś celu. Dopiero po drodze ukladał się jakiś plan - co robić. Chialem iśc np. do jakiegokolwiek koscioła, mze tam akurat trafilbym na jakieś kazanie,a lbo coś podobnego. Czegoś siekaego posluchal. Najblizej miaęłm kosció na piasku,. ale w ostatnich chwili zmieniłem plany i trafiłem do Katedry greko-katolickiej. Jak na złośc akurta skończyla się liturgia. I znów klapa. Posiedziałem troch i idę dalej. Kolejny pukt to katedra prawoslawna. Mozę tam jeszcze coś będzie. Przechopdzac przez Plac Solny minąłem krysznaitę.  tuż zaraz ielki, kolorowy wóz, wiecej udzi, muzykę. I już tam zostalem. Okazalo sie, że byl to Festiwal.... cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz