czwartek, 6 grudnia 2012

Przegrałem

Okropny i nudny dzień. Z rana pomyślałem sobie, że zrobię miłą niespodziankę Izie i zaniosę jej coś słodkiego. Tak od Mikołaja. Ale... w końcu ona już nie chce ode mnie żadnych prezentów. Stałem jakiś czas przy oknie wpatrzony w jej okna i zastanawiałem się co zrobić. Odpuściłem. Nie chce, to nie.

17:24 - Już nie daję rady. Poddaję się. Koniec walki, starania się, koniec nadziei.Okropna pustka i bezsens. Nie umiem sobie samemu poradzić. Ciągle stoję w jednym miejscu. Przegrałem. Nie mam już siły samemu się podnosić. Czas zamykać po woli różne sprawy. Żeby wokół było mnie coraz mniej. Boję się... samemu zakończyć życie. Rzadko już wychodzę na balkon i staję przy barierkach. Częściej staję przy oknie i wpatruje się w nie. I wiem, ze tego nie zrobię, bo.... okropnie się boję. Znów wracają te okropne myśli. Znów ten sam stan beznadziei. Wszystko traci sens. Nie ma motywacji do jakiegokolwiek działania. Bo po co. Chciałbym zniknąć. Już i tak znikam w realu i tylko żyję w świecie wirtualnym. A i tego już mam dość. Czas odejść z tego świata i zaszyć się gdzieś w pustelni. Z dala od ludzi, od tego wszystkiego. Nie potrafię inaczej żyć.Nie umiem. Nie mam już siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz