Serce przegrało z rozsądkiem. Czas tak szybko nie leczy ran. Trzeci raz prosiłem ją o spotkanie, żeby tak zwyczajnie pogadać. Siedzę tutaj zupełnie sam. Podobno jest (a raczej była) moim przyjacielem. Albo było to udawane. Dziś mnie olała. Zamiast odpisać wprost, że .... jest zajęta nową miłością (to tylko moje, bardzo prawdopodobne domysły), to zaczęła lać wodę. Straciłem jedyną osobę, której ufałem, i na którą mogłem liczyć. Kolejny rozdział trzeba zamknąć. Emocje, z którymi nie umiem sobie poradzić. Na razie nie umiem.
Po wakacyjnej przerwie zacząłem kontynuować moją terapię. Były momenty trudne, były łzy. Nie sądziłem, że tak oczywista codzienność okaże się trak trudna, żeby o niej mówić. Nauczyłem się płakać. Mój życiorys czasami jest pisany łzami. Pamiętam łzy dzieciństwa. Te były najtrudniejsze: od bicia. Później, hm.... nie wypadało płakać, a przynajmniej nie chciałem ich pokazywać. To był bardzo długi okres czasu. Szkoła, studia, trudne decyzje, brak wsparcia. Później łzy były odpowiedzią na moją niemoc i ciszę. Nie umiałem sobie poradzić z wieloma sprawami. Ona to widziała. Nauczyłem się płakać kiedy Iza ode mnie odeszła. To były łzy żalu, smutku, tęsknoty, że nie potrafiłem docenić tego, co miałem, ze straciłem wszystko. Bo wszystko się wtedy posypało. Najtrudniejsze są łzy, kiedy brak miłości. Zaczynam to sobie jakoś układać, porządkować. Pewne sprawy akceptować i zamykać. To jest najtrudniejsze. Dziś łzy pojawiają się, kiedy mowa o.... rodzinie. To dla mnie trudny temat. To Iza pokazała mi co znaczy kochać i być kochanym. Dała mi cząstkę własnego domu. Niestety z własnym domem mam inne doświadczenia. Nie wstydzę się łez. Nie chowam ich gdzieś w kącie. Czasami pomaga.
Miniony rok wiele zmienił, wiele mi pokazał. Pozwolił poukładać wiele spraw. Otwarcie się na nowe jest trudne. Bo nieznane. Bardzo długo chowałem w sobie emocje. Dziś po woli się otwieram i uczę ich na nowo. Chcę sobie pomóc. Wakacyjny wyjazd do Wrocławia bardzo mi pomógł. Wiele pokazał. otworzył nowe możliwości. Nie chcę tego stracić. Choć tutaj jest ciężko. Ten nowy czas chcę poświecić na pracę z emocjami i zaakceptowaniem odejścia Izy. Będzie to trudne, kiedy w bloku obok widzę jej okna. Nie mam innego wyjścia. Serce przegrało z rozsądkiem. Miała wygrać miłość, jak się uczyłem. Niestety. Wygrała codzienna rzeczywistość. Między tym co w głowie (wiedza studencka) a codziennością (a szczególnie choroba mamy, która zmusza do wielu zmian i dużo mnie uczy) jest jeszcze serce - emocje. Łatwiej byłoby wrócić do dawnych czasów i wszystko ukrywać, ale.... chce otworzyć się na nowe. Zrobiłem już pierwszy krok, i kolejne i nie chcę tego zniszczyć. Wiem, że będą kolejne łzy. Trudne łzy. Ale chcę nad tym pracować.
Taki był cel tego bloga. To miejsce, gdzie mogę się "wygadać", wrócić do najwcześniejszy wpisów i zobaczyć, czy robię postępy. Gdzieś głęboko w głowie jest myśl, że może ktoś to czyta. (choć mało prawdopodobne, nikt nie komentuje, nikt nie krzyczy, wiec raczej jest pusto) Gdybym miał komu zaufać i z kim rozmawiać, być może nie pisałbym tego wszystkiego tutaj. Choć z drugiej strony łatwiej jest mi o czymś trudnym napisać niż powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz