piątek, 20 grudnia 2013

znów mnie zjechali

Już mam dość. Nie mam SWOJEGO, normalnego życia. Zabiera MOJE rzeczy, niszczy MOJE prace, kontroluje każdy krok: czy jestem, gdzie wychodzę, po co, na co, z kim.... Całe dnie spędzam w pokoju i prawie w ogóle z niego nie wychodzę - może ze strachu (już nie mam swojego pokoju, bo CAŁE mieszkanie jest jej i mam się dostosować) Przemoc domowa? Przecież się uśmiecham, jak wychodzę na ulicę. Od tygodnia prawie nie jem, bo nie mam swojej lodówki, kuchenki itd. a nie chcę jej pomocy. Oszczędnie coś kupię - bo przecież mnie nie stać jak jestem zarejestrowany jako bezrobotny. Czasem kupię bułkę i zjem na ulicy albo ktoś inny mi pomoże. Żadna instytucja mi nie pomoże, bo przecież matka zarabia (nawet jak ma najniższą, to ja się nie kwalifikuję) W dużych miastach pomaga choćby Caritas - sam korzystałem, ale tutaj nie ma takich możliwości. Mój kolega mawiał, że życie jest piękne. Hm... Czasem myślę sobie, że niektóre moje wiersze zaczną być prorocze i się spełniać, nawet te najczarniejsze.

I znów mi się oberwało po tym tekście. I znów mnie zjechali, że narzekam, ze się użalam. A ja tylko chcę żeby ktoś mi POMÓGŁ, bo sobie sam nie potrafię pomóc, nie umiem znaleźć rozwiązania, nie radzę sobie. Ale po co. lepiej jest mnie zjechać, zdołować, dobić. 

Kiedy napiszę, krótko żeby ktoś mi pomógł, to nikt się nie odezwie. Ale kiedy już mam dość i chcę z siebie to wyrzucić to dostaję po głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz