poniedziałek, 24 listopada 2014

Cisza czasem jest potrzebna

W tle leci "Cisza" w wykonaniu orkiestry Andre Rieu. Tak jakoś od rana mam dziwny nastrój. Pewnie po burzliwym tygodniu potrzebuję się wyciszyć. poukładać swoje sprawy, zatrzymać się. Zresztą.... bardzo lubię ten utwór. Koło południa zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Miałem w planach zrobić jakieś zdjęcia chryzantemom na cmentarzu. Aparat zabrałem, ale... nie było słońca. Wolałem popatrzeć na kwiaty. Piękne chryzantemy. I tak trafiłem na grób bełchatowskiego malarza - p. Warcholińskiego. prawie 95 lat, ładny wiek; zmarł w lutym tego roku. Patrzyłem na niesprzątnięte znicze po Wszystkich Świętych, zwiędnięte kwiaty, wypalone lampki. Nie miałem nawet zapałek żeby którąś zapalić albo jakiejś torby żeby coś uprzątnąć. Bo przecież nie ma kto tego zrobić jak wszyscy daleko mieszkają. Stałem i patrzyłem. Czasem wracały wspomnienia z naszych wspólnych rozmów.  A czas? czas nie grał roli, chociaż trochę zmarzłem. 

Zrezygnowałem z przejażdżki rowerowej po lesie. Wracając przez park trafiłem do.... kościoła. Niedaleko jest największy kościół w mieście. a w nim kaplica adoracji NS. Zazwyczaj jest tam pusto. Ktoś pomyśli: co ja tam robię? Agnostyk, niewierzący, anty... w kościele? To jedyne miejsce gdzie można pobyć sam ze sobą i gdzie jest cisza i nikt nie przeszkadza. I znów przesiedziałem nie wiem ile czasu. Chciałem pobyć w ciszy. Z dala od zgiełku pędzącego świata, od internetu, masy informacji, przelatujących obrazów. Pobyć sam ze sobą i z własnymi myślami. Przypomniało mis ei wtedy, jak byłem w częstochowskim seminarium, często odwiedzałem takie dwa miejsca, rezygnując z "wolności", z której korzystali koledzy. Wtedy miałem inne motywacje, aby tam chodzić, ale.... zawsze był to czas i miejsce, gdzie podejmowałem ważne decyzje. Pewnie i dziś TO miejsce było mi potrzebne. Pewnie idą zmiany, coś nowego. Trzeba poukładać swoje CV, coś zamknąć a otworzyć się na coś nowego. Nie wiem czy coś z tego będzie, ale tak czuję, że chcę coś zmienić. 

Od tygodnia maluję akty. Wrzucam je też na FB. No i zaczęła się krytyka. Ale jest wielu, którym się te prace podobają. Niestety pod koniec tygodnia musiałem wstawić od nowa te prace ocenzurowane. Wygląda to idiotycznie, ale zasady fb nie są doprecyzowane. Przejrzałem strony malarzy, którzy mają podobne prace - niewielu cenzuruje, i fotografów - u nich to standard. Natłok rożnych wiadomość, o blokowaniu  itd wyprowadził mnie z równowagi. Już miałem tak namieszane,z e nie wiedziałem co w efekcie zrobić. To był błąd że usunąłem te pierwotne prace, No ale.... stało się. Jak będzie z następnymi? Nie wiem. Póki co, zrobiłem kilka portretów.

W Łodzi trwały w ub.tygodniu różne imprezy japońskie. Nie udało mi się dojechać na inaugurację dni japońskich w muzeum archeologicznym, ale pojawiłem się w środę w Łodzi na pokazie japońskiej grupy Kamui. Miałem tam też niewielką wystawę swoich japońskich prac. To było miłe, kiedy organizatorzy wymieniali mnie jako współtwórcę aranżacji tworzącego się w Łodzi Centrum Sportu i Kultury Japońskiej. Robocze projekty wystroju pojawiły się już w internecie.
Wcześniej w planie było kilka sklepów plastycznych i poszukiwanie \szarego papieru do kolejnych prac z tworzącej sie serii aktów. Niestety, papieru nie znalazłem, za to kupiłem blok z szarm papierem i kilka pasteli. Z innych miejsc musiałem zrezygnować, żeby zdążyć na pokaz i zawiesić jeszcze swoje prace. Dotarłem z językiem do ziemi :). Pokaz, choć z dużym opóźnieniem , ale był świetny. Pełno zdjęć, pełno inspiracji do nowych prac. Szkoda tylko, ze publiczność tak słabo dopisała. 
Było też kilku znajomych. Odwołałem kierowcę, poszliśmy na pizzę a później odprowadzili mnie na przystanek autobusowy. Autobus nie przyjeżdżał, ale bardzie pewne, że mi uciekł, bo mijał nas podobny. Następny był za godzinę. Wymarzłem się nieźle. Licha kurteczka, dziurawe buty, i do tego bez zimowej czapki i rękawiczek.
Poznałem Julię. W drodze rozmawialiśmy dużo o malarstwie japońskim. Pożegnaliśmy się na przystanku długim "przytuleniem". Bo przecież zmarzłem :) Było bardzo miło. Planujemy kolejne spotkanie. To była jej inicjatywa. Czasem piszemy do siebie na FB.  

Mówiąc grzecznie: lubię spotkania z ludźmi, bo czasem są one bardzo miłe i mi potrzebne. Pokazują mi ile powinienem się jeszcze nauczyć, a w czym robię już jakieś postępy. Prawie 10 lat przerwy - wyłączenia ze świata a później uczenia się wszystkiego od nowa to dużo. bardzo dużo. Ostatnia wizyta u psychologa mi to wyrażenie pokazała. W dowodzie trzydzieści kilka lat a w środku dziesięć mniej. Moi rówieśnicy mają róż rodziny, ułożone życie, pracę a ja.... ciągle się "bawię" jak student. Fakt, nie poznałem nigdy życia studenckiego. Uciekło mi gdzieś 10 lat życia. Dziś korzystam z tego, co daje mi codzienność, TU i TERAZ.Czuję, ze idzie coś nowego. Idą zmiany. Oby na lepsze.

2 komentarze:

  1. Dzisiejszy świat jest ciągle zagoniony. Ludziom często brakuje czasu by na chwilę stanąć, zrobić sobie choćby małą przerwę, wyciszyć się ale jakże potrzebną dla utrzymania równowagi w życiu. Wręcz natłok prac zniewala ich, stają się ich niewolnikami niestety. Są i Ci, którzy próbują coś z tym zrobić. Bo czymże jest życie ? Czy tylko jedną wielką pogonią za kasą? Na pewno NIE ale patrząc na ludzi można mieć różne myśli. Myślę, że sens życia to przede wszystkim podążanie ścieżką wewnętrznego rozwoju, przełamywanie istniejących w nas niekorzystnych dla nas blokad. Blokad, które nie pozwalają nam w pełni cieszyć się z "chwili obecnej" tylko sprawiają, że skupiamy się na czymś co osłabia nas wewnętrznie. Dlatego warto otaczać się ludźmi, którzy potrafią nas zrozumieć i wesprzeć kiedy trzeba. A jeśli nasi najbliżsi nie potrafią tego z rożnych przyczyn nam zapewnić wtedy jest nam o wiele trudniej znaleźć się w otaczającym nas świecie. Mamy wówczas niejako pod górkę ale zawsze jest szansa, że wyjdziemy na prostą i będzie OKEY.
    Człowiek czasami ma tendencję do porównywania siebie do innych. Do tego jakie inni osiągnęli sukcesy na polu osobistym czy zawodowym. Często też czuje się gorszy, mniej zaradny kiedy w ten sposób myśli o sobie. A tak na prawdę bezsensem jest porównywać się z innymi. Każdy bowiem z nas to odrębna jednostko osobowa, zasługująca na szacunek i uznanie. A miarą "wielkości człowieka" NIE jest przecież jego 'wypchany portfel' choć wiadomo pieniądze są niezbędne w życiu, ale to jakim jest CZŁOWIEKIEM dla innych i jaki ma stosunek do siebie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te mądre słowa. Do przemyślenia, zastanowienia sie, i zastosowania w życiu.

      Usuń