niedziela, 21 grudnia 2014

koncert gospel

Wróciłem z koncertu gospel. Było świetnie, poza jednym - wspomnieniami. Myślałem, że jak się zamknie jakiś rozdział w życiu to uczucia też znikną. Niestety. Mijają lata a one nie znikają. Ależ ona pięknie wyglądała...... Nie miałem odwagi jej pogratulować.... Ale tort był dobry. Poradzę sobie. Lepiej wezmę się za malowanie. Najdłuższa noc to może kilka aktów się zmaluje.

To był piękny wieczór. Bardzo chciałem być na tym koncercie. Poznałem gospel dzięki byłej dziewczynie. Do dzisiaj w nim śpiewa. No i założyciel chóru, niesyty już nieżyjący dyrygent uczył mnie w szkole muzycznej gry na keyboardzie. :) Jednak chyba najtrudniejsze w tym całym wydarzeniu było właśnie to, że ją tam zobaczę, wrócą wspomnienia i.... kilka dni będzie wyjętych, rozwalonych. A przecież między nami już skończone. Minęło sporo czasu. Zobaczyłem ją na balkonie przed koncertem. Później z całym chórem wyszli na scenę. Siedziałem dość daleko, ale.... wzroku nie mogłem od niej oderwać. Wygadała wow. No i wróciły wspomnienia. I tego najbardziej się bałem. Trzy, może cztery utwory.... musiałem sobie szybko poukładać w głowie, że przyszedłeś na KONCERT. Starałem się nie patrzeć w jej stronę. Było trochę lepiej. Wytłumaczenie sobie wszystkiego na rozum mam opanowane do perfekcji. Ale to co  czuję... z emocjami już nie jest tak łatwo. Przepiękny koncert z owacjami na stojąco. Odebrałem kurtkę z szatni i... postanowiłem poczekać na nią, żeby pogratulować udanego koncertu. Bo był na prawdę wspaniały. Wyszła z koleżanką. Skierowała się wprost do rodziców. Przecież mogłem przebić się przez tłum, sam podejść i ..... no właśnie. Nie miałem odwagi. Strach był silniejszy. A przecie mówiłem sobie, że przecież dam radę, to nic wielkiego, jedno zdanie. Emocje. Część osób poszła do drugiego budynku na tort. Starałem się już w ogóle nie patrzeć w jej stronę. Odpuściłem. Zjadłem kawałek tortu i szybko wróciłem do domu. Nie chcę rozpamiętywać co było. OK. koncert się skończył, temat zamknięty. Zajmę się czymś innym.

Przeglądam Internet. Zrobiłem kanapki. Chęci na malowanie też gdzieś odeszły, choć wszystko jest uszykowane. Próbowałem wiele razy zamknąć temat. Widać bezskutecznie. Nie jest łatwo zapomnieć o kimś kogo się kocha(ło). Nie wiem co się u niej dzieje, gdzie mieszka, co robi. Mam nadzieję, że jest zadowolona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz