czwartek, 15 października 2015

Biurokracja

Zacząłem dzień od wizyty w Urzędzie Pracy. Od ośmiu lat byłem tam zarejestrowany. Nowe przepisy zobowiązują mnie do informowania urzędu jeśli podejmę prac na jakąkolwiek umowę. A tak wczoraj dostałem - na jedne dzień. Dla mnie to głupota, ale skoro takie prawo, więc poszedłem ją zgłosić. Często słyszałem, ze przecież nikt tego nie zgłasza, po co chodzić.... W końcu to nie ja sobie robię kłopot tylko urzędnicy. A że ja prawo znam i się czepiam przepisów to znów mieli co niektórzy ze mną kłopot. No ich problem. Idiotyczne przepisy, wiec chciał nie chciał muszą je znać i je realizować. Wyrejestrowano mnie :) Wow, wreszcie byłem wolny. A że mam prawo być zarejestrowany następnego dnia po dacie zakończenia pracy, wiec jednocześnie chciałem się zarejestrować. No i był problem, bo chciałem pismo potwierdzające, że przyniosłem umowę, a pani nie chciała mi podpisać /bo system, bo statystyki, bo na drugi dzień mógłbym przyjść/. Przepraszam, skoro przepisy wyraźnie mówią - na następny dzień, wiec chcę żeby to było zrealizowane. Dlaczego ja mam przestrzegać prawa a urzędnicy nie. Uparłem się. Dostałem od  razu pismo od dyrektora, że mnie skreślają z listy. W kolejnym okienku sprawdzili czy mam wymagane dokumenty i odesłali do kolejnego okienka. Tutaj rozmowa była dość przyjemna i rzeczowa. Choć pani nie wiedziała nie wiedziała co to za pismo, które dostałem do wypełnienia, bo sam nie czytała :) śmiech na sali. W efekcie założyli mi nową teczkę i dali 11 (jedenaści) nowych papierów do podpisania. Czyli zaczynam nowy etap, jakby od zera :) Kolejną wizytę mam za tydzień. Czy to nie jest głupota? 
Za trzy tygodnie mam kolejną imprezę. Sytuacja będzie do powtórki :) Ja robię sobie spacer, oni zbierają kolejną makulaturę. 

Zaczął padać deszcz. Wracam do malowania. Kolejna akwarelka powstaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz