poniedziałek, 7 grudnia 2015

Zburzyć mur strachu i niepewności

Kolejna wizyta u psychologa. Tematu "czarnych myśli" nie ruszyliśmy. Zbyt mało czasu. Byłem świeżo po otwarciu wystawy w Ambasadzie Japonii w Warszawie, co do której miałem mieszane uczucia. Zrobiłem, co miałem zrobić i tyle. Bez większej empatii. Zadowolony byłem tylko z faktu, ze przyszło kilku młodych znajomych. Temat wernisażu zamykam, bo nie ma się nad czym rozwodzić. Było, minęło. Temat "myśli" może wróci na kolejnym spotkaniu. 

Moje myśli czasem biegną w kierunku wydarzeń w Poznaniu. Od jakiegoś czasu śledzę wydarzenia związane z zaginięciem Ewy z Poznania. Im więcej pojawia się informacji, tym więcej niepewności. Czuję, że niektórzy ludzie coś wiedzą, ale nie chcą nic powiedzieć. Byłem w Poznaniu latem i znam to miejsce z okolic politechniki - tam miałem warsztaty na konwencie. Myślę, że woda nie ma z tym nic wspólnego i jej tam nie ma. Trudno snuć domysły, ale po tym co pojawia się w sieci, na stronie prowadzonej przez brata zaginionej, relacjach "rodzinnych", o których informują media, uważam, że dziewczyna żyje. Tylko gdzie jest? Ostatnio temat ucichł, ale chciałbym, żeby dziewczyna się znalazła i wróciła do domu.

Od kilku dni wychodzę na spacery. Podobno 45 min. dziennie pomaga złagodzić skutki depresji. Może pomaga, choć ja tego nie widzę. Mi bardziej pomaga, kiedy wokół coś się dzieje i mogę się zaangażować. Ale chodzę, i to nie tylko dla poprawy stanu psychicznego, ale.... dla podniesienia ciśnienia. Niestety od kilku dniu mam zbyt niskie (90/50). 

Zacząłem nowy tydzień. Wizyta w UP zaliczona, kolejna za miesiąc. Uporałem się już z napisaniem kazania. teraz trzeba zabrać się za kawowe zamówienia. Od ubiegłego czwartku się za to zabierałem. Sprzęt uszykowany i czeka. I tylko czeka. Minęły cztery dni a ja nic nie ruszyłem. Pogmatwane myśli zza klasztornego muru. Temat powraca jak bumerang i coraz bardziej się do niego przekonuję. Czy przekonuję?! hm... Może to jedno z łatwiejszych rozwiązań. Coraz mniej tworzę i udzielam się w życiu artystycznym. Zerwałem kontakty ze znajomymi, rzadziej pojawiam się wśród ludzi. Częściej wybieram samotne spacery po lesie i przesiaduję na cmentarzu. Nastrój poprawia mi rozmowa z Asią. Czasem o niej wspominam. Nie mam już darmowych sms - brakuje mi tego, wiec piszę tylko wtedy kiedy muszę. Dlatego dzwonię, co tydzień. Pomaga. Zapomnieć, odpocząć, zobaczyć uśmiech na swojej twarzy. Mam nadzieję, ze w grudniu uda nam się jeszcze spotkać. Ostatnio jakoś nie wychodziło, ona w rozjazdach, ja w rozjazdach. 

Nieraz wraca jej temat, alei innych poznanych przeze mnie osób w rozmowach terapeutycznych. Uczę się być między ludźmi, choć często łatwiej jest mi mówić "z ambony". Nieraz myślę o przyjaźni, choć jeszcze się boję... otworzyć..., zaufać. A kiedy jestem z tej drugiej strony ambony - łatwo rezygnuję i odpuszczam. Pojawia się blokada, wysoki mur strachu i niepewności. Czeka mnie znów dużo pracy nad sobą. Ale chcę to zmienić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz