poniedziałek, 24 października 2016

Gdzieś zgubiłem sens... życia

Siedzę w ciemnym pokoju patrząc w ekran monitora komputera. Przerzucam strony facebook`a bez czytania co gdzie jest napisane. Wczoraj, dziś i pewnie w następne dni będzie tak samo. 

Byłem w Łodzi. Ustalaliśmy wspólną wystawę, która ma być podczas konferencji polsko-japońskiej. Zaproszeni goście z najwyższej półki. Miło, że organizatorka o mnie pomyślała. Nie wiem czy wystawa przyniesie jakiś wymierny efekt. Przygotuję stare prace, zawiozę, powieszę, pojadę na konferencję. Piszę o tym jakoś bez entuzjazmu. 

Zobaczyłem po drodze dwie wystawy. Jedną w bibliotece, malarstwa japońskiego. Prace pań z Łodzi z zajęć. Druga to prywatna kolekcja zbroi samurajskich. Tam spędziłem znacznie więcej czasu, oglądając każdy eksponat dokładnie, czytając wszystkie podpisy. 
Jakiś czas spędziłem w bibliotece rozmawiając z pracownicą. Hm... rozmawiałem, to dużo powiedziane. Raczej krótka wymiana zdań i patrzenie.

Czas płynął inaczej. Nigdzie mi się nie spieszyło. Nawet idąc na autobus było mi wszystko jedno czym i o której godzinie pojadę. Bus ciekł mi sprzed nosa. Żadna strata, za pół godziny był kolejny. Ale akurat podjechał pks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz