piątek, 4 listopada 2016

Niszczesna wystawa

Jestem wściekły. Do takiego stanu doprowadziły mnie wczorajsze przygotowania do zbliżającej się wystawy. Za dwa tygodnie mam mieć kolejną wystawę. Zabiegałem o nią kilka miesięcy temu. Za tydzień mam zawieźć prace. I wszystko było dobrze dopóki nie zacząłem do niej przygotowywać PRAC. Wymyśliłem sobie, ze pomażę tam prace malowane kawą. 
Najłatwiej byłoby pokazać stare prace akrylowe - są duże i nie potrzeba ich zbyt wiele, ale "kawa" to jest coś mojego i tam jeszcze tych prac nie pokazywałem. Mam zawieźć prace oprawione i przygotowane do powieszenia. Wyciągnąłem wszystkie prace i wszystkie ramy z szybami jakie mam. Popatrzyłem na zdjęcia miejsca, gdzie mają wisieć i zaczął mnie szlag trafiać.
Prac mam dużo, ale są małe (A4). Ram do tego mam niewiele, może z 15. Do tego są małe i każda inna, więc na dużej ścianie to one... znikną. Wymyśliłem, że będą na dużych brystolach. Około piętnastu dużych brystoli (100x70cm), pięćdziesiątka prac się zmieści, do tego dziesięć połówek w antyramach, które ma galeria i byłoby ok. Mam ze 7 już gotowych plansz z wystawy wrocławskiej, resztę musiałbym dokupić, ale kolor ecry zginie na białej ścianie. Wymyśliłem - czarny. Na kilku wystawach już tak się prezentowały, fakt - były oprawione w aluramy, ale wyglądały świetnie na dużej przestrzeni. Popatrzyłem znów na zdjęcia ścian. Papieru nie mam, musiałbym kupić 20 sztuk. Czarny w tym wąskim korytarzu - zrobi się jak w grobowcu. A jak się okaże, że nie mogą być tak prawione to będę jeszcze bardziej wściekły.
Każda opcja zaczynała się robić zła. Prace zaczęły latać po całym mieszkaniu. Trudno, najwyżej się zniszczą, podrą, wywalę do kosza. Jedynie uważałem na ramy, żeby nie potłuc szkła. Byłem wściekły. "Nie będzie żadnej wystawy bo nie wiem na co się zdecydować. A jeśli już coś zrobię, to będzie to najgorsza wystawa jaką do tej pory przygotowywałem." Posprzątałem prace, zwinąłem papier, pochowałem ramy. Wkurzenie osiągało zenitu. Napisałem na FB, że nie będzie wystawy. Przecież wiem, że i tak nikt mi w tym nie pomoże. Może ktoś przeczyta, ale przejdzie obok.
Otworzyłem bloga. Bo tylko tutaj mogę rozładować swoją złość. Nie napisałem nic, bo poleciałoby wiele niecenzuralnych słów. Odpuściłem. Wróciłem na fb. Zacząłem robić porządki na swoim prywatnym koncie. Usunąłem wszystkie zdjęcia, odznaczyłem, zacząłem usuwać wszystkie posty. Dziś rano dokończyłem resztę. Prawie tysiąc różnych informacji zniknęło.
Mam pusto. Zostawiłem tylko życzenia, które znajomi składali mi na urodziny. Odreagowałem. Jest mi nieco lepiej. Uspokoiłem się. Ale nadal mam mętlik w głowie. Wystawa chyba się odbędzie. Oprawię w to co mam. Będzie niewiele prac. Będzie idiotycznie to wygadało. I na tym zakończę organizowanie swoich wystaw. 
W przyszłym roku mam zaplanowane jeszcze dwie kawowe wystawy, ale na szczęście będą niewielkie. Do jednej mam już prace oprawione - obecnie wiszą na wystawie, a na drugiej mają w co oprawić.
Na razie nie mam ochoty na to wszystko patrzeć. Pewnie zjem śniadanie i pojadę do lasu posiedzieć przy ognisku. Ognisko w środku dnia (Y). Rano dachy były białe od mrozu. Ale wyszło słońce. Będzie ładna pogoda. Może zrobię jakieś zdjęcia. A później pomyślę, co dalej robić z tą nieszczęsną wystawą.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz