To był chyba najwcześniejszy plener w ciągu mojego całego pobytu we Wrocławiu. Godzina 8 rano już jestem nad Odra i maluje Ostrów. 40 minut i praca skończona. Dalej wyprawa do księgarni Za rogiem. Zamówiłem chyba ze 7 książek. Spodziewałem się, że na miejscu je dostanę i obejrzę, ale jakoś nie mieli. Trudno, zobaczymy jak przesyłka dotrze do domu. Wracając, wstaniem do plastycznego zobaczyć cz\y s pędzelki do kaligrafii. W efekcie ich nie wziąłem. Ale za to kupiłem Tusz i blok (trochę przepłaciłem, bo w innym sklepie w podobnej cenie był grubszy, a nie lubię oddawać już raz kupionego) Nic straconego, wykorzysta się go do malowania też.
Ostatnie popołudnie spędziłem na Rynku malując ostatnią pracę. Po wczorajszych zdjęciach w gazecie nie miałem innegow yjscia, jak iśc w to samo miejscve i cokolwiek namalować. Tak, gdyby ktoś mnie szukał. :) Ostatnia praca okazała się byc największą pracą jaką namalwoałem. Chooc na lichynm apapierze, ale nie wyszłą tak źle.
Jutro już odjazd do Bełchatowa. Będzie ciężko. Plecak już spakowany. Przed każdym wyjazdem zawsze robię spacer po Starym Mieście. Przeszedłem Ostrów Tumski, mijam katedrę, Jeszcze krótkie spojrzenie z Mostu Pokoju. Najtrudniejszy moment jest wtedy, kiedy stoję po drugiej stronie Odry i wpatruję się w panoramę Ostrowa. Łza zakręciła się w oku. Idę jeszcze na Rynek posiedzieć na ławce i popatrzeć jak wygląda nocne życie Wrocławia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz