Do końca nie byłem przekonany czy jechać czy nie. I jeszcze ta zima. Od samego rana w drodze. wpierw kościelne zebranie - praca dziennikarska, szybki obiad i wyjazd. 2,5 godziny jazdy i lektura. czas szybko minął. Wysiadłem w centrum cz-wy. Bylem tu ostatnio 3 lata temu. Zmieniło się. Aleje zamknięte dla ruchu. położona kostka, wycięte drzewa. Trochę pusto. Miałem dwie godziny do w\ustawy w muzeum w parku pod jasna górą. Kilka minut w Empiku. A później wypad do Klasztoru. Nie z potrzeby, ale aby ten czas szybciej zleciał. Postałem w kaplicy MB. Juz nie robi na mnie wrażenia jak kiedyś. Przyglądałem się jak na obiekt muzealny. W bazylice było nabożeństwo i pełno ludzi wiec sobie odpuściłem. Poszedłem do kaplicy adoracji. Tam jest cisza i spokój. Chyba tam spędziłem najwięcej czasu. wiele myśli, obrazów, wspomnień. przemyśleń. Moze i łzy, ze tak wiele zmarnowałem. czas stanąć na nogi. Nie, nie chcę wracać. Jeszcze tylko za potrzebą do seminarium. Nie chciałem tutaj na JG, eh.... Tam przynajmniej czysto.
I tak poszedłem na wystawę pół godziny wcześniej. "Delikatna niczym kwiat wiśni. Kobiety w kulturze Japonii". Jeszcze nie wpuszczali. Poczytałem folder wystawy. Ludzi przyszło sporo. I warto było przyjechać. Obejrzałem prace Mariusza Sz. na żywo, a nie tylko w internecie. był jego pokaz malowania. Kos z publiczności miał też okazję coś namalować ale nie było chętnych. Sam miałem się zgłosić, ale .... nie będę robił konkurencji. Wolałem, odda miejsce komuś, kto nie miał z tym nigdy do czynienia. Szkoda, ze nikt się nie zgłosił.Wystawa świetna. Obrazy sumi-e, kimona - wow, i sprzęt do kaligrafii. I ludzie dopisali. a na koniec krótka rozmowa z autorem prac. W realu okazał się inny, bardziej przystępny. I dostałem dwa kawałki tuszu w kamieniu. Póki co, nie mogę sobie na taki zakup pozwolic. To było miłe. Wyszedłem z tej wystawy bardzo zadowolony i... po raz kolejny zmotywowany do pracy, do malowania, do większego zaangfażowania się w to, co lubię, co umiem robić. i co mnie interesuje.
częstochowa wieczorem oswietlona. Tramwajem dojechjałem do znajomych, którzy zgodzili sie mnie przenocowac. Nie obyło się bez rozmów o religii :D.
Dobrze, ze wyrwałem sie z B-towa i przyjechałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz