Nowy tydzień, nowy dzień. Trzeba się odciąć od przeszłości. Wiem, ze już nic si,e nie zmieni. Ale serce..... Serce też kiedys się pogodzi. Kiedy wiele sie traci i trzeba wszystko budować od nowa, codzienność uczy nowego. Zmiana otoczenia, środowiska, ludzi, większa świadomość siebie - tak bardzo mają wpływ na to, co robimy. To mi pomaga się zmieniać. Kiedy minął rok jak chodzę na terapię, zadałem pytanie: czy widać zmianę? Dostałem odpowiedź, że tak. Wtedy j tej zmiay nie widziałem. Dzis mija kolejne trzy miesiace i znów zadaję sobie to pytanie. I dzis juz widzę, ze się zmieniłem. To spotkania i rozmowy z ludźmi, którzy spotykali mnie malującego na ulicy mi pomogły.
Wracając wczoraj ze spaceru, były chwile trudne próbując powstrzymać łzy. Coraz Często dzwonie do mamy żeby porozmawiać. Martwię się. To ja dzwonie. Przepraszam, znów łzy. Wcześniej nie mieliśmy dobrego kontaktu. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się wtrącał do mojego zycia. Bunt. Może uda se kiedyś poprawić kontakt. Może.
Mimo trudności i upadków, niepowodzeń trzeba po raz kolejny wstać i iść dalej. Z nowymi siłami, z nową energia, z nowymi pomysłami. I nie poddawać się.
Za kilka dni moje urodziny. Przez 20 lat to był mój najgorszy dzień. Nie lubiłem życzeń, świętowania, i... tej całej miłej otoczki. W tym czasie miałem tylko dwa razy urodziny: 18 - bo wypadało zrobić; 30 - ale wtedy wypadał żydowski Nowy Rok, który był dla mnie ważniejszy; urodziny były przy okazji. Nie wiem jak będzie teraz. Nie wiem gdzie ten dzień spędzę czy w EBE czy we Wrocławiu. Zostanę raczej we Wro. Będąc w maju na plenerze rozmawialiśmy o takich przełomowych momentach w życiu. Tak myślę, że to jest właśnie ten czas i ten dzień. Pewnie nie będzie tortu, ciast i całej otoczki. Moze jedynie jakieś cukierki. I znów życzenia w sieci - nie wiem na ile szczere a na ile pisane, bo przypominacz się włączył. Trzeba być miłym. Choć samemu nie wysyłam życzeń to szanuję innych, którzy piszą je do mnie lub zadzwonią. To mnie bardziej cieszy. Może kiedyś tez się tego nauczę i sam będę pisał.
Idzie nowe. A ja jestem coraz bardziej otwarty na nowe.
Za kilka dni moje urodziny. Przez 20 lat to był mój najgorszy dzień. Nie lubiłem życzeń, świętowania, i... tej całej miłej otoczki. W tym czasie miałem tylko dwa razy urodziny: 18 - bo wypadało zrobić; 30 - ale wtedy wypadał żydowski Nowy Rok, który był dla mnie ważniejszy; urodziny były przy okazji. Nie wiem jak będzie teraz. Nie wiem gdzie ten dzień spędzę czy w EBE czy we Wrocławiu. Zostanę raczej we Wro. Będąc w maju na plenerze rozmawialiśmy o takich przełomowych momentach w życiu. Tak myślę, że to jest właśnie ten czas i ten dzień. Pewnie nie będzie tortu, ciast i całej otoczki. Moze jedynie jakieś cukierki. I znów życzenia w sieci - nie wiem na ile szczere a na ile pisane, bo przypominacz się włączył. Trzeba być miłym. Choć samemu nie wysyłam życzeń to szanuję innych, którzy piszą je do mnie lub zadzwonią. To mnie bardziej cieszy. Może kiedyś tez się tego nauczę i sam będę pisał.
Idzie nowe. A ja jestem coraz bardziej otwarty na nowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz