Przed północą wróciłem z Wrocławia. Spędziłem tam cały dzień. Wizyta na wystawie malarstwa Brueghlów - nie zrobiła na mnie wrażenie. Nie przepadam za takim malarstwem, a poszedłem trochę z ciekawości, a trochę dlatego, aby nie zmarnować zaproszenia, które i tak było darmowe. Później "wycieczka" po sklepach plastycznych - nie kupiłem tego co chciałem, niestety. A później już tylko przygotowania do wernisażu japońskiej wystawy. I to było najgorsze. Bo w tym temacie miałem okropny humor i mógłbym równo zjechać kogo trzeba,a le odpuściłem. Podobno na otwarciu nie było widać, ze jestem bardzo zdenerwowany. Dobrze grałem :) Ogólnie wernisaż był całkiem fajny. Najbardziej ucieszyła mnie ilość przybyłych gości. Ze swojej mowy a niż z prac, które namalowałem na miejscu nie byłem zadowolony. Bo co można powiedzieć, kiedy w głowie pustka przeplatana ze zdenerwowaniem. Ale... przyszło też kilkoro znajomych, którzy jakoś... rozładowali napięcie.
Tuz przed otwasrciem - telefon. Dostałem zaproszenie do Poznania na konwent Japanicon, aby tam zaprezentowac swoje prace. To miła wiadomośc i oczywuiście z niej skorzystam. Troche terminy się nakladaja, ale uda sie dobrać odpowiednie prace, aby część mogła nadal wisiec we Wriocławiu, a cxzęsc jecgac do Poznania. apócniej już tylko wystawa w Krakowioe.
To moje japońskie malowanioe odtawiłem trochę na biok, ale okazuje się, ze chyba trzeba do niego wrócić bo jest zainteresowanie. Biorę co dają i ide za siosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz