Popołudniu byłem na dworcu . Mama przyjechała ze szpitala na dwa dni. Nim przyjechał autobus, na dworcu trwała akcja reanimacyjna starszego człowieka. Kiedy podjeżdżałem na dworzec były dwie karetki i policja. Na trawniku, tuż za ławkami trwała akcja reanimacyjna. Niestety, nie udało się uratować człowieka. Szkoda. Karetki odjechały. Ciało przykryto czarnym workiem. Obok na ławce siedziały dwie osoby. Jedna gdzieś dzwoniła. druga - starsza - ze łzami w oczach. Pewnie rodzina, czekali wspólnie na autobus. Przykro patrzeć na taki widok. I smutno. W takim momencie uświadamiam sobie, że warto żyć. Dobrze, że żyję. Jak szybko może się zmienić historia.
Jeszcze mi ciężko i smutno, kiedy widzę ją w oknie.
Wieczorem powstała kolejna jesienna akwarelka. Wtedy trochę zapominam, porządkuję myśli. Staram się nie narzekać, że coś nie wychodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz