Wróciłem od lekarza z całą litanią leków. Nie planowałem tej wycieczki, ale... poszedłem rano, szybko się załapałem - byłem trzeci. Co do przeziębienia - to standard u mnie o tej porze. A do tego dołożyła się ta wciąż lecąca krew, wysokie - jak na mnie - ciśnienie (brak witaminy B ileś tam) i ból w okolicy pośladka (czasami sięgający aż do kolana) - objawy wskazywały na rwę kulszową. To dal mnie nowość. Ale pewnie teraz wychodzi moje długotrwałe siedzenie i malowanie na bruku. I teraz nerwy gdzieś są uciskane i jest okropny ból. Z przeziębieniem to sobie poradzę, ale ból jest okropny. Najgorzej jest kiedy siedzę. Ale czasami też złapie jak stoję. I wtedy już nic nie wymyślę, musi puścić samo. Dostałem ładny zestaw leków na schorzenia neurologiczne, więc powinno przejść.
Znajomi piszą, że powinienem teraz trochę odpocząć.Ale ten pomysł raczej nie przejdzie. ja się zanudzę robiąc nic. Mógłbym w ostateczności czytać książkę. Pewnie tak, jak już nie będę mógł usiedzieć i ból będzie większy. Nastawiam się jednak, że i dziś coś namaluję. Chociaż jedną pracę. To moje "zmuszanie się" do tego, aby cokolwiek robić i nie siedzieć przed komputerem. Na spacer czy wyjście do lasu nie da rady - chcę szybko wyzdrowieć. W przyszłym tygodniu czeka mnie sporo wyjazdów i duża impreza w Poznaniu, na którą trzeba przygotować jeszcze jedną prezentację - chciałbym być zdrowy.
Choroba podsunęła mi pomysł (pewnie głupi), aby zbierać te zakrwawione chusteczki. Część udało mi się odzyskać, wyprasować - będą ładne "dzieła sztuki". :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz