wtorek, 24 grudnia 2013

Nowy krok

To był trudny krok, żeby się przełamać.
Poszedłem wczoraj na zupę. 0,65 zł kosztowała. Czułem się okropnie. człowiek z ulicy: brudne ubranie, brudne ręce (no prawie), zaniedbane włosy. Nie widziałem siebie od 2-3 dni. Stojąc w kolejce przerzucałem drobniaki zastanawiając się co kupić: zalewajkę za 1,40 czy krupnik za 0,65.  Ręce się trzęsły, ale zjadłem. Póxniej żołądek się odezwał. Przecież tydzień nie jadłem nic ciepłego. Poszedłem do lasu poszukać gałęzi sosnowych do dekoracji. Później jeszcze smietnik przy cmentarzu. Miałem opory bo ludzie się kręcili ale.... zacząłem szukać, wyjmować co lepsze gałązki. Wróciłem do domu. Zacząłem robić dekorację. Koło 1. w nocy zasnąłem

Iza zmieniła swoje zdjęcie profilowe na FB. Chyba z prawa jazdy. Po części to mnie ruszyło, żeby nie stać w miejscu, żeby coś ze sobą zrobić. Zacząłem szukać miejsc, gdzie mógłbym zrobić wystawę. Miasto nie grało roli. No może nie wchodziły w grę miasta daleko położone, gdzie blisko granicy.
Dużo myślałem, tutaj, i w lesie co dalej. Trzeba ułożyć plan działania, wyznaczyć sobie jakiś cel i go po woli realizować. A z tym co siedzi w głowie (wspomnienia) i to co się wokół dzieje,. ale jakoś sobie poradzę. Najtrudniej pokonać wspomnienia związane z Izą, przestać kochać, choć wiem,z e ona ma już nowe życie. Na pomoc z zewnątrz nie mam co liczyć, nawet jeśli o nią proszę (choć zdarzają się wyjątki, ale bardzo rzadko). 

Wstałem dziś wcześnie. Zazwyczaj spałem do10-11, bo wiadomo, głodny. Doprowadziłem się do porządku, nowa jasna koszula, zrobiłem herbatę. Najtrudniejsze było przełamać się i coś zjeść, odezwać, wyjść z pokoju.

Łzy i ten cholerny dzień. Wiele straconych szans. PORADZĘ SOBIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz