wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilia

Przed 17. wyszedłem do "pracy". Tak, zrobic relację z nabożeństwa u ewangelików do kolejnego numeru gazetki. Zawsze to coś zarobię. CVzas świąteczny i nabożeństwa w tym okresie są dla mnie najtrudniejsze. Już po pierwszych nutach kolędy "Do szopy" rozkleiłem się. Staram się sucho patrzeć i słuchać tego co się dzieje. Nawet do kazań, które notuje, czy modlitw staram się nie przywiązywać jakiejś większej uwagi. Czasem,m tak jak dzisiaj , się nie udaje. I do tego te kolędy..... eh.... A później występ dzieci. patrzyłem na ludzi, zadowoleni, dumni rodzice, uśmiechy, radośni. Odzywają się wspomnienia, kiedy blisko mnie była Iza. Trudno się przełamać. pojawia się mur. łatwiej być obojętnym na to "ciepło", które wówczas się dzieje.

Miałem wracać powoli, przecież i tak nie biorę udziału w kolacji. Na ulicach pusto, w oknach pozapalane choinki. Czasem przebiegła myśl żalu, że nie obchodziliśmy świąt razem. (ale to przeze mnie). 

Czymś trzeba było się zająć, zęby kolejne godziny wieczoru nie były nudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz