wtorek, 7 stycznia 2014

Minął tydzień

Minął tydzień nowego roku. Patrzyłem przez okno o pólnocy na fajerwerki. I co z tego, że nowy rok? Popatrzyłem i usiadłem dalej do komputera. Nie było postanowień noworocznych, nie było życzeń, bo nikt nie pamiętał (sam też nie wysyłałem, tylko do Izy), nie było radości i uśmiechu. Noc jak każda inna. 

Wczoraj koleżanka wyciągnęła mnie na plener pomalować. Wybrała miejsce... żeby spotkać się ze swoim chłopakiem i znajomymi. I po co było się mnie pytać gdzie jedziemy jak miała gotowy plan.? Pojechaliśmy. Z malowania mi nic nie wyszło. A później... zmarzłem i... było mi  hm, smutno. kiedy ona świetnie się bawiła w gronie znajomych. Nie lubię takich sytuacji, kiedy czuję się obco w środowisku, które mnie nie koniecznie interesuje. Nie żałuje. Spędziłem kilka godzin na dworze zamiast siedzieć w domu.

Czasami rozmawiam z "nieznajomą" dziewczyną z daleka. Jest bardzo miło i... nawet się wtdy uśmiecham. (kurcze, nie połacz, przecież piszesz to fajnych rzeczach)

Czasami coś namaluję siedząc w domu. Zapał był,. na początku, a później chęci zaczęły opadfć. I tak większość czasu spędzam przed komputerem. W ciemnym pokoju, bo żarówka wysiadła. Wiem, trzeba wymienić, ale po co.

Dostałem nowe zamówienie. Na pracę kawową. Wrocław :) Trzeba się będzie jutro za nią zabrać. Dziś sobie odpuściłem. Wystarczy godzina i będzie namalowana. 

Mam kilka nowych prac rozrysowanych. Zacząłem robić portrety w ołówku. Rzutnik się przydaje.

Wieje nudą. Czasami myślę, żeby to wszystko rzucić. Dać sobie spokój. Zafundowałem sobie trudną codzienność. Kiedyś zrezygnowałem z dobrej pracy żeby nie stracić klubu i Izy. dziś nie ma nic. nawet do kogo się odezwać. Nie ma środowiska, w którym mógłbym się odnaleźć. Nie ma znajomych, bo większość ma już swoje rodzinne życie. "Uszy do góry" jutro będzie lepiej. Czasami nie chciałbym, żeby było "jutro".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz