Wczorajsze poranne wydarzenia zapowiadały dobry dzień. I faktycznie taki był. Skończyłem wcześniejszą akwarelkę i zabrałęm się za kolejną. Tym razem w większym formacie A3. Trochę się bałem zaczynać bo o wiele bardziej skomplikowana. Największy kłopot miały mi sprawiać peonie (czerwone). Nie bardzo wiedziałem jak się za nie zabrać. Zacząłem malować wszystko w koło, liście, tło a kwiaty omijałem, ale... zrobiłem jeden, drugi i tak skończyłem wszystkie. Jak zaczęło się już coś wyłaniać to hm.... zaczynałem nabierać przekonania, ze dam radę skończyć. A efekt - wow, nie sądziłem, że potrafię takie coś zrobić. Pamiętam jak przyglądałem się takim pracom w galeriach i podziwiałem precyzję i cierpliwość. Wtedy pierwsza myśl "przecież ja nie dam rady czegoś takiego namalować". No i dałem radę.
Dziś kolejna praca, podobna. Tym razem białem peonie i truskawki. Juz znalazłem zdjećia na kolejne prace. Też będą kwiaty i owoce. Niektóre jeszcze bardziej skomplikowane (koszyki, worki itd.), ale wiem, że dam radę.
Jutro jadę do Łodzi poprowadzić warsztaty malowania kawą dla dzieci w przedszkolu. Później wyprawa po blok, żeby było na czym malować kolejne prace. Chyba będzie większy format niż A4. Choć i taki mały jeden mam upatrzony. :) Widziałem go we Wrocławiu, ale... jakoś nie byłem za bardzo przekonany czy kupić. Dziś wiem, że się przyda.
A na jesień mam wstępnie zaproszenie na wystawę do Lublińca - kawową. Mam nadzieje, ze wszystklo się uda i nawet dotrę na wernisaż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz