poniedziałek, 24 lipca 2017

Wrocław - dzień 2

Z samego rana udałem się na Ostrów Tumski zobaczyć miejsce, gdzie mógłbym przyjść pomalować. Okazało się, że to, gdzie zazwyczaj siadam - przed nim ustawiono wystawę. Wracając minąłem dwie dziewczyny z teczkami rysunkowymi. Pewnie będą gdzieś malowały, może są na plenerze.
Poszedłem do Galerii Małgosia w rynku, gdzie nadal wisi moja wystawa, aby dowiedzieć się kiedy przyjść po prace. Miałem być krótko, tylko zapytać i tak zeszło prawie 30 min na rozmowę. W piątek będę ją zdejmował. Okrążyłem też rynek, patrząc gdzie mógłbym przysiąść do rysowania. Moje stałe miejsce brałem pod uwagę. Jednak pogoda nie zapowiadała, że dziś coś namaluję. Na popołudnie i tak miałem inne plany. Jeszcze tylko zakup biletów na tramwaj i wracam. Ale przypomniałem sobie o tych dziewczynach z teczką. Pomyślałem, ze jest niedaleko, wiec może je znajdę i popatrzę co rysują. Wróciłem a Ostrów. Siedziały niedaleko Kościoła św. Krzyża. A ponieważ był on otwarty, zajrzałem na wystawę. Tak, w nim są całoroczne wystawy wrocławskich artystów. Tym razem tematem przewodnim była postać św. Jadwigi. W kościele grał ktoś na organach, wiec chwilę posiedziałem przysłuchując się koncertowi. No a później podszedłem popatrzeć jak powstają plenerowe dzieła. I tak jak się zatrzymałem to ponad godzinę przegadaliśmy. Czas mnie nieco gonił, budzik przypominał o kolejnym zaplanowanym spotkaniu ale jeszcze 5 min. Na szczęście zaczęło kropić, i zbierało się na duży deszcz, wiec rozeszliśmy się w swoją stronę. Kolejne spotkanie miałem umówione z Gosią  koleżanką, którą poznałem w ub roku, kiedy to poszliśmy na spacer na cmentarz żydowski. Dostałem od niej sms-a, żeby zmienić lokalizację naszego spotkania bo deszcz i spacer w [parku to nie najlepsze połączenie. Ok. Bilety przydadzą się n inną okazję. Jeszcze tylko szybko obiad w Hali Targowej i przed jej wejściem spotkaliśmy się. Poszliśmy na herbatę do herbaciarni w hali. Miło było znów zobaczyć Gosię. Trochę mało rozmowna, ale tym razem już mniej nieśmiałą i więcej się uśmiechała niż rok temu. po prawie 2 godz. rozeszliśmy się, ale mamy spotkać się jutro z rana - mam ją oprowadzić po mojej wystawie. 
 Było jeszcze trochę czasu, wiec zdążyłem na spotkanie o Adamie Chmielowskim. Akurat postać mi dobrze znana, wielu nowości się nie dowiedziałem, raczej sam w dyskusji wiele opowiedziałem, ale mimo wszystko późne popołudnie nie było stracone. Szkoda tylko, ze słuchacze nie dopisali i byłem sam jeden na spotkaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz